Best cousin ever <3
Tydzień bardzo napięty. Na szczęście już nie usypiam, a dzisiaj czeka mnie dłuuuugi maraton serialowy z Nim. Jutro maybe wypad do Kazimierza na zdjęcia, mam nadzieję. W ogóle nagle się posypało mnóstwo ofert na sobotę. A to sesja, a to domówka na wsi, a to znowu grill 120 km od Lublina. A przecież w końcu chcę się wyspać (to nie tak, że z rana jedziemy na zakupy do Lublina, wcale).
Czuję, że jesienna depresja mnie dopada. Pewnie przez te chłodne dni. Wcale nie fajne uczucie.