bardzo długo zastanawiałam się czy tu napisać... zdecydowałam, bo sama sobie nie radzę.
jak to jest, że kiedyś mogłam nie jeść ze spokojem przez 2-3 dni, a teraz pół dnia nie mogę wytrzymać? zapuściłam się...
dziwisz się, że cię nie chciał? no spójrz na nią, spójrz. jest jak połowa ciebie... jest taka chudziutka i drobniutka. a ty? gruba, spasiona, okropna... też bym ją wybrała. i co? fajnie ci było jak siedziałaś przed kompem i wpierdalałaś? fajnie ci jest teraz? dziewczyno... ważysz 70kg... a ona? z 40? 45? NO TO OCZYIWSTE, ŻE WOLAŁ JĄ.
ale kurwa... skończ się nad sobą użalać, bo robisz się żałosna.
zrób coś ze sobą.
SCHUDNIJ.
PS. byłam już tu kiedyś i dziewczyny pomagały. strasznie pomagały. mam nadzieję, że nadal tutaj tak jest i to wszystko nie zmieniło się w walkę o 'ilość komentarzy' czy 'kliki w fajne' -.-