Takiego dnia dawno nie było, początek- ujdzie, nawet miło, choć zostałam, bo nie miałam wyboru.
Zrobiłam coś dla domu, spróbowałam ułożyć swoje życie zgodnie ze znalezionym poradnikiem od Jehowych, Potem "Małe kobietki", czyli obowiązkowa lektura każdej nastolatki i dojadanie resztek z wczorajszych urodzin (czekoladowe lody, czekolady, ciasteczka czekoladowe, galaretki w czekoladzie...)
Reportaż o "ona tańczy dla mnie" w połączeniu z muzyką barokową był kolejną wspaniałą atrakcją dnia dzisiejszego.
a potem
każdy na swój sposób mnie dołował nawet o tym nie wiedząc.
takiego humoru nie miałam od dawna, aż się dziwiłam, że takie bzdury mogą mną zawładnąć. No i potem bzdury odeszły na dalszy plan. Wezwanie do sądu.
Sprawa w większości rozwiązana, więc dostałam kolejną porcję przytłaczaczy <3
Potrafię sobie sama pomóc, jak nie wychodzi pomagają przyjeciele, ale dziś (w dniu w którym opracowałam plan rodzinny na podstawie cudownego poradnika) najleszą pocieszycielką była mama. Jakaś rewolucja. To ona powinna być na mnie wściekła.
Nie chcę już myśleć, obejrzę jakiś film i wejdę w czyjeś życie. Jak się skończy zasnę. A jutro już wszytsko będzie dobrze. Prawda?
jedna z cudownych rad: ogranicz stres
jak?