To już albo dopiero 7,5 miesiąca bez Ciebie. Uśmiecham się częściej niż wcześniej, czasem nawet szczerze. Nadal nawiedzasz mnie we śnie lub zamykam oczy by poczuć delikatny powiew powietrza wyobrażając sobie Twój deliktatny dotyk dłoni na mej twarzy. Pytań mam jeszcze więcej. Liczę, że mi kiedyś na nie odpowiesz. W sumie od ostatniej notki niewiele się zmieniło. Nadal pcham ten głaz na szczyt jak Syzyf i gdy już czuję, że się uda spadam na dno. Bywa ciężej niż ciężko, myśli czasem rozszadzają mi głowe. Ale nadal jestem, trwam. Kocham Cię.