photoblog.pl
Załóż konto

Rok 2016 był ciężki, od samego początku, do samego końca.

Jedne relacje umierały śmiercią naturalną, inne po prostu urywałam, a jeszcze inne kończyły się tak szybo, jak się zaczęły, nawet nie z moje winy.

Pierwszy raz spędziłam tyle czasu w szpitalu.

Mama Natura zachowała się tak samo, jak ja wobec Niej, więc kopnęła mnie w dupę i powiedziała "Radź sobie sama". I w sumie miała rację, bo nie ma szacunku dla braku szacunku.

Nigdy kiedykolwiek nie byłam tak zagubiona i stłamszona.

Wydarzyło się wiele rzeczy, które nie powinny mieć miejsca, ale widać były potrzebne, żeby mimo wszystko ruszyć dalej i być dobrej myśli.

 

Patrzę wstecz na rok 2017 i się uśmiecham, bo to było najlepsze 12 miesięcy w moim życiu.

Mam wrażenie, że oboje potrzebowaliśmy takiej osoby, która stanie się światełkiem w życiu.

I przeogromnym wsparciem.

Ja stało się My.

Wspólne podróże, wspólne święta, wspólne chorowanie, wspólne wzruszenia i wspólne życie.

Na początku czułam się jak dziecko, które musi nauczyć się żyć z drugą osobą. Które musi przezwyciężyć swoją introwertyczną naturę i które nie boi się powiedzieć o swoich lękach i swoich potrzebach.

Dziecko, które musi wziąć odpowiedzialność za siebie, swoje decyzje i przede wszystkim, drugą osobę.

Dzisiaj już nie czuję się jak zagubione dziecko. Jestem Kobietą, która kocha i jest kochana, szczerą i zdrową, największą we wszechswiecie miłością. 

Świecę mocniej, niż kiedykolwiek, gdy myślę o Nim i wiem, że On gdzieś daleko, robi to samo.

 

A stało się to wszystko w najmniej oczekiwanym momencie.

Życie jest pełne cudów, czas zacząć je zauważać i doceniać.

 

Przede mną kolejne 12 miesięcy.

Pracy nad sobą, pielęgnowania relacji i nowych wyzwań. 

Dam radę. Dam kurwa radę.

 

https://www.youtube.com/watch?v=RrpS_H2FZC0 

Dodane 2 STYCZNIA 2018 , exif
524