Świat jeszcze był w obłokach liści,
w obłokach liści, w obłokach mgły.
***
Sytuacja ustabilizowana, rany opatrzone, wnioski wyciągnięte.
Postanowienia w toku.
Za parę dni znowu szpital, potem Woodstock, kajaki, Bieszczady i Kraków.
Życie w drodze, wbrew wszystkiemu, mimo wszystko.
Mimo że czasami tak mało siły, tak mało wiary, mimo że tak bardzo boję się tego wszystkiego, co się niedługo wydarzy.
Ten rok, te wakacje, są kurna przełomowe, a każda zmiana jest dla mnie cholernie ciężka do przełknięcia, ale wiem, że trzeba.
Bo chcę.
Jestem góralką, a góralki są silne. Ja pierdzielę, jestem babą z gór, jestem nieśmiertelna.
Jestem górą, lasem, słońcem.
Niezależnie od tego, ile razy dostanę jeszcze po dupie, będę zawsze szła dalej.
Co to za odwaga się nie bać. Byłabym idiotką, gdybym się nie bała. Boję się, ale idę dalej.
To jest siła.
Tylko z czyjejś wiary bierze się w wiara w samego siebie.
Dostałam jej tyle, że nawet nie wiem, jak podziękować.
EJ, DAM RADĘ.
Chyba najgorsze już za mną.
Podobno piękno i dobro rodzi się w bólach.
I kolorach.
Mam pytanie, wierzysz we mnie?
***
W tym wszystkim tylko jedna rzecz mnie smuci.
Nie widzę Ciebie w swych marzeniach.
https://www.youtube.com/watch?v=aHZ9AxLgF4w
23 LISTOPADA 2022
19 KWIETNIA 2020
8 MARCA 2020
28 GRUDNIA 2019
5 WRZEŚNIA 2019
20 WRZEŚNIA 2018
26 CZERWCA 2018
16 LUTEGO 2018
Wszystkie wpisyribbit
15 KWIETNIA 2022
absolem
13 WRZEŚNIA 2016
photoblog
12 MAJA 2016
tease
29 SIERPNIA 2015