Przedstawiam historię z życia wziętą.
Matka Ziemia potrafi być suką.
Przeklinam Cię i pokazuję faka za każdym razem, gdy razi mnie Słońce.
Zaczęło się od tego, że zaczęły mi usychać kwiatki w pokoju. I kaktus kurna też. Czemu? Przecież to taki piękny pokój.... Nie wiem. Naprawdę nie wiem.
Noszę sobie na szyi takie drzewo. Żaden amulet, talizman, nic osobistego, zwyczajne ładne drzewko. Coś jak Bacia Wierzba. I pewnego dnia, gdy biegłam na autobus, to poczułam, że ten wisiorek zaczyna mnie palić i przykleja się do skóry. Totalnie nie mogłam go odczepić. Mocno spanikowana co się w ogóle dzieje, co to za czary wow, i gdy się tak szamoczę, gdy biegnę dalej, gdy w końcu się "odkleił", na skórze pozostawił czerwone kółeczko. A ja się poczułam ja naznaczona.
Dziwne, co? Słuchaj dalej.
Mam już oficjalnie stwierdzone bielactwo, już nie muszę ściemniać o jakichś chorobach. Moje ręce robią się białe. Moje całe ciało pokrywają białe łaty. Cudowne i piękne słoneczko, które wszyscy kochają, ja powoli nienawidzę, bo mnie oszpeca. Za każdym razem, gdy wychodzę na dwór, to szukam cienia, bo już nie wyrabiam, bo to się staje już obsesją, że panikuję, bo mam wrażenie, że wszyscy się na mnie dziwnie patrzą, że patrzą ze współczuciem, że czuję się jak wadliwy produkt, że czuję się tak po porostu brzydka.
Dalej.
Po wyjściu ze szpitala czułam się brudna i zmęczona. Bardzo dobiło mnie to miejsce. Postanowiłam odpalić palo santo i się trochę dymem oczyścić. To była jedna z najgorszych nocy w moim życiu. Piekielna gorączka, uczucie że skóra płonie, że się z bólu chodzi po suficie. Okna pootwierane, picie wody litrami, a tu nic nie pomaga. Nie przespałam ani minuty, i tak było do rana. Święte szamańskie drzewo, któe oczyszcza? Kurwa, nie mnie.
Dziwne? No co Ty, w ogóle.
Felicka, dziecko lasu. Biega pół życia boso. I parę dni temu z impetem nadeptuje na pękniętą butelkę, co kończy się pogotowiem i chirurgiem. Stopa rozwalona na najbliższy miesiąc.
Naprawdę.
Mamo? Przestań już mnie ranić, bo to cholernie boli. Nie chodzi o ból psychiczny, Ty ranisz moje ciało. Jakbym nie miała już dość problemow z zaakceptowaniem siebie. Już zrozumiałam, że osiagnęłam ten etap brudu ciała i duszy, że powinnam przestać się już katować. Po prostu sama chciałam wymierzyć sobie karę za błędy z przeszłości, za zniszczone relacje, za egoizm.
Ciągnęłam za sobą przeszłość, choć wcale tego nie chciałam.
Widzę już wyraźnie, że powinnam wrócić do Siebie.
To nie jest tak, że z dnia na dzień się wszystko zmieni. Na razie widzę światełko i znaki, i czuję wsparcie z Północy. I to jest cholernie dużo.
To dziwne, niby jest tyle osób dookoła, a tylko Jej jednej miałam odwagę opowiedzieć o tym wszystkim. Bałam się, że inni wezmą mnie za wariatkę.
Rzeczy niewytłumaczalne nadal mnie trochę przerażają, to jak dotykanie skrawka kosmosu, którego nikt wcześniej nie dotykał. Łapanie Boga i Szatana za ręce.
Po raz pierwszy w życiu poczułam, że rozsiewam dookoła siebie złe wibracje. Ja, dziecko Słońca i Dobroci.
Może dlatego nie potrafię się ostatnio dogadać z ludźmi.
Może dlatego z taką trudnością przychodzi mi ostatnio zwyczajne wyjście z domu.
Najważniejsze, że już wiem, o co chodzi. Myślę, że to bardzo ważne uświadomić sobie co jest nie tak, znaleźć przyczynę i naprawdę chcieć coś zmienić w swoim życiu.
Dwa kroki do tyłu, krok do przodu, dwa kroki do tyłu, krok do przodu.
Wyjdzie na plus, wierzę w to.
Kurna, jest ciężko. Naprawdę bardzo ciężko ze wszystkim. Introwertyczna dusza sie odzywa, uzależnienia biorą górę, zaległości na wszystktich płaszczyznach się pogłębiają. Bardzo proszę o kciuki, o wysyłanie dobrych myśli, o wsparcie. Jakiekolwiek. Jakoś tak zawsze okres od marca do września wypruwa ze mnie flaki. Jestem zimnolubem, nie tylko pogodowym.
Nie myślę, że tyle rzeczy mnie ominęło, tylko że tyle rzeczy jeszcze przede mną.
Pierwszy wyjazd w Bieszczady, pierwszy Woodstock, pierwszy kwas, pierwszy autostop. Pierwsze coś.
Nie wiem, przez ostatanie dwa miesiące w ogólnie nie płakałam, a od kilku dni płaczę non stop.
A to jest najwspanialszy album tego roku:
https://www.youtube.com/watch?v=74xMBI-RM1o
Ej, nadwrważliwość jest przeklęństwem.
23 LISTOPADA 2022
19 KWIETNIA 2020
8 MARCA 2020
28 GRUDNIA 2019
5 WRZEŚNIA 2019
20 WRZEŚNIA 2018
26 CZERWCA 2018
16 LUTEGO 2018
Wszystkie wpisyribbit
15 KWIETNIA 2022
absolem
13 WRZEŚNIA 2016
photoblog
12 MAJA 2016
tease
29 SIERPNIA 2015
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24