Jasne kurwa. Oczywiście kochanie, że nie musisz mi mówić o swoich problemach. Przecież jestem tylko twoją zwykłą, nic nie wartą najlepszą przyjaciółką. Głupia ja. Skąd w ogóle mogło mi przyjść do głowy, że będziesz mi się chciała wyżalić? Przecież o niebo lepiej jest płakać w ramię jakiejś suki, która wykorzysta to, co jej powiesz przy najbliższej okazji, żeby ci dopiec. Bo przecież ja nie jestem godna zaufania, prawda? Udowodniłam to milion razy, wysłuchując twoich beznadziejnych, infantylnych wyżaleń. Więc po co w ogóle sobie mną głowę zawracać. Lepiej mnie olać po całości. Zgrywać ofiarę przed całym światem i liczyć, że może jakiś chłopak się tobą zainteresuje. I jeszcze, kuźwa, obrażać się, bo śmiałam się z tobą przywitać jak gdyby nigdy nic. W ogóle, jak ja mogłam przyjść do ciebie, zapytać co się stało? Wielka obraza majestatu kurwa. Nie musisz mówić. I tak oczywiste jest co się stało. Czyżby twój wspaniały obiekt westchnień znowu miał cię w dupie? Niee, to niemożliwe. Przecież jesteś taka piękna, zajebista i w ogóle och ach. A on& Wydawałoby się, że mu na tobie zależy, bo się z tobą całował i pozwolił ci siedzieć u siebie na kolanach. Ale moment, kochanie. Pominęłaś chyba jeden, drobny szczególik. On był wtedy najebany w trzy dupy i nie pamięta NIC. Ale jak już mówiłam to nieistotny szczegół, który można pominąć. Bo i po co tracić czas na przemyślenie tego, skoro można ów czas wykorzystać na użalanie się nad sobą. Kurwa. Teraz tylko zadaję sobie pytanie jak ja mogłam się przyjaźnić z kimś tak płytkim.
to by było na tyle w kwestii mojego stosunku do ' najlepszej przyjaciółki '. trochę mi ulżyło jak to napisałam. myślę, że nie tylko ja jestem w takiej sytuacji, więc mam nadzieję, że się podoba. :3
jeśli ktoś ma jakiś problem to pisać, chętnie pomogę : )