Dziwnie mi jest bez niego.. Tak pusto.
Nic mi się nie chce. Tylko siedzieć w pokoju i czytać. Ewentualnie grać jak głupia w Icy Towera albo oglądać jakieś filmy.
Śnił mi się w sumie dzisiaj. Pamiętam tylko, że tak cudownie mnie całował. No i było to chwilę po tym, jak obudził mnie pożegnalnym sms'em o 3 w nocy.
Boli mnie głowa, jestem głodna. Pieprzę ten głód. Wyjeżdżam z wagą 53,7 i muszę wrócić chociaż kilogram chudsza. Pozwolę sobie tylko 2 razy w ciągu tygodnia na loda. Z innych słodyczy - nic. Żadnych płatków śniadaniowych, żadnych batonów, ciastek, cukierków. Żadnej pizzy. Z grilla - tylko rybka, ale pieczona bez masła. Zero zwykłego chleba. Albo jutro na zakupach poszukam jakiegoś niskokalorycznego. Zero cukru. Zero mleka do kawy. Zero soków, tylko woda z cytryną. Chyba zapiszę sobie to na kartce i włożę do portfela. Tak, dobry pomysł.
Mój nienajedzony brzuch dosyć ładnie wygląda. Moje nogi.. załamują mnie. Tyłek tak samo. Ręce są ładne, ale chociaż centymetr czy dwa mniej i byłabym bardziej zadowolona.
Na plecach powyskakiwały mi jakieś krostki. Chyba na basenie/nad jeziorem/morzem coś złapałam. NIECH TO ZNIKA, wrr -.-'
edit.
Gadam z nim.