Być fajnym, to jest to.
Nie jedziemy na wycieczkę, zajebiście. Podziękowania dla super-zorganizowanej klasy. Nie nauczyłam się grać na gitarze. Równie pięknie. Nie mam jeszcze stroju Paula McCartney'a. Od trzech dni zwracam treść żołądka. A poza tym bez zmian.
I jebie mnie już szkoła, to że muszę się 'niby-uczyć', chodzić regularnie czy w ogóle chodzić. Jutrzejszy wf spędzam gdziekolwiek. I nie będę skakać w dal, chyba że ktoś ma ogromną ochotę zobaczyć co wcześniej zjadłam bądź nie.
btw - ludzie są pojebani.
A w sobotę Holandia - sor 'a tam to sami transwestyci, pedały i lesbijki...' i właśnie dlatego tam pojedziemy ;)