It's just a cigarette
&
it cannot be that bad
wytezam zmysły, ale czuje tylko jeden, istny banał.
chce, zeby było lepiej, chce, zeby bylo tak jak ja chce, chce sie spelnic, ja nie chce,
ja musze.
Zastanawiam sie od kilku dni nad tym jak marne jest to co robie i jak bardzo jeszcze nic nie osiągnełam. Odczuwam, ze to co sie tu dzieje, tutaj, w moim otoczeniu, jest takim jakby brakiem czegokolwiek, mogłabym rzecz, że po czesci nawet takim brakiem istnienia. Wszyscy udaja, ale i tak wiadomo, że wszyscy sa tym samym. Analizujac swoj krotki i niezbyt nadzwyczajny zywot, dochodze do wniosku, ze chyba cos tu trzeba zmienic. Zmiany sa ok. Lepsze, gorsze, są po prostu, a za razem aż zmianami, ktore potegują w nas nowe dozniania, doświadczenia, cos, o co trzeba cały czas walczyc, aby nie stac w miejscu, tylko brnac. Brnac w to, czego potrzebuje sie do zaspokojenia swojego ja, ktore bez przerwy domaga sie o wiecej.
swoją drogą niemiecka sztuka wypadła bardzo ciekawie