Przez cały dzień krzątam się po domu zupełnie bez celu.Od pokoju do pokoju , od kąta do kąta , od łóżka do fotela , od okna do okna. Nie jest dobrze.Jest coraz gorzej chociaż powinno byc coraz lepiej.Przecież z każdym dniem powinnam byc bardziej oswojona z cierpieniem i bólem. Z każdym dniem wspomnienia powinny mniej bolec. Może i nawet tak jest , ale i tak coś we mnie pękło niedowracalnie. Z każdym wydarzeniem coś we mnie pęka. Czuję jak coraz bardziej rozwala mnie od środka.
Ja pietnastoletnia głupia gimnazjalistka nic nie wiedząca o życiu. Tak tak wiele osób mogłoby powiedziec. Powiedziałoby pewnie że wiele ludzi wycierpiało dużo więcej ode mnie i że jakoś daja radę. Ale dla mnie to co przeżyłam jest zbyt wielką dawką jak na moj wiek i nie wiem jak mam sobie poradzic z każdym kolejnym bolesnym wydarzeniem... Jak będzie za rok o tej samej porze , czy dam rade jeszcze życ , funkcjonowac , a może bedzie dobrze , może bedzie tak żebym mogła powiedziec ze juz nic nie rozpierdala mnie od środka tak jak teraz. Ciekawosc...