Miałam taaakie wielkie plany odnośnie tego tygodnia. Nie zrobiłam nic, poza wylegiwaniem się i wydawaniem odgłosów, jakby petarda wybuchła mi w gardle. To zawsze jakieś nowe doświadczenie. No i Zenia, która biegała w tę i z powrotem z syropkiem na kaszel, była mega milusia.
Od jutra trzeba się ogarnąć.
Pogoda to dziwka.