Szesnaste urodziny, były niemalże spelnieniem moich najskrytszych marzen. Ukończenie tego wieku, bylo jednocześnie zgodą mamy na co weekendowe imprezy, spanie u koleżanek i legalne chodzenie z chłopakami. Można było powiedzieć że w jakimś stopniu od tego momentu mama uważała mnie za dojrzała osobę i ufała mi w wielu sprawach - takimi sprawami jak sadzę miedzy innymi miał być seks. Owszem wiedziałam co to jest i jakie były by konsekwencje jednak myślałam, ze to mnie po prostu w najbliższych latach po prostu nie spotka. Miałam plany, marzenia i własne życie, ktorym chciałabym się jeszcze nacieszyc. Mama przyszła do mojego pokoju już z samego rana, towarzyszyła jej moja młodsza siostra. Przeciagnęłam się na łóżku wpatrując się w kolorowy tort i szczere uśmiechy mojej rodziny śpiewającej głośne " sto lat ". Pytacie, dlaczego nie wymieniłam tutaj ojca ? Otórz zostawił matkę kiedy ta zaszła po raz drugi w ciążę i urodziła Lilę. Jednak matka dzielnie wychowywała nas na dobre i odpowiedzialne kobiety, w które właśnie się zamieniałyśmy.
- Sto lat żabko ! - krzyknęła mama zbliżając sie do mnie i całując czule moje policzki na których zostawiła mnóstwo różowego błyszczyka który po raz kolejny zaczełam ścierać rękawem piżamy. Podała mi małe, podłużne pudełeczko opakowane niebieskim papierem. Uśmiechnełam sie delikatnie i uściskałam mamę zamykajac oczy.
- dziękuję mamusiu... - wyszeptałam cicho i musnęłam delikatnie jej policzek. Spojrzalam w jej zaszklone oczy i już wiedziałam co chodzi jej po głowie. Wiedziała że niestety czas posuwa się coraz bardziej do przodu, a ja niebawem poznam kogoś kto stanie sie dla mnie całym światem i założę własną rodzinę tym samym opuszczając rodzinne gniazdko, które nam budowała przez większość swojego życia. Odpakowałam prezent, który dostałam od mamy i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Mimo, że mama tak narzekała na to iż wydaje na nas za dużo pieniędzy kupiła mi wisiorek z imieniem " Anna ", moim imieniem. Moje oczy zaczęły wypełniać się łzami jednak mama szybko powstrzymała mnie przed płaczem i wyciągnęła łańcuszek z pudełka i zapięła mi go na szyi.
- nie trzeba było mamo, przeżyłabym i bez tego wisiorka.
- wiem, że nie trzeba było, ale podobał Ci sie i cieszę sie że mogłam sprawić Ci przyjemność Aniu.. - pogładziła mnie po policzku i usiadła obok, a Lili podała mi duża torebkę z misiem.
- wiem, że bardzo Ci sie podobała ta sukienka no i mów co chcesz ale będzie dobra na pierwsza w Twoim życiu prawdziwa dyskotekę - roześmiała sie cicho i ucałowała mój policzek. Lili kupiła mi sukienkę która jakiś tydzień wcześniej oglądałyśmy w jedym ze sklepów gdzie odbywałyśmy pierwsze w tym roku wagary. Sukienka idealnie podkreślała kształt sylwetki i zapewne też dlatego tak bardzo mi sie spodobała. (...)