photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 1 LISTOPADA 2006

Już niedługo tam będę, jupiii!!!

O rany, jak się cieszę. Nareszcie będzie kogo przytulić. A dzisiaj po raz pierwszy nie poszłam na spotkanie z moimi Azjatami, bo... zaspałam. Jestem wykończona, sama nie wiem czym, bo się nie uczę i narobiłam sobie mnóstwo zaległości. Aż mnie mdli na ich widok. Zaległości, nie Azjatów ;) Wczoraj byłam na salsie drugi raz. Jest cudnie. Ale prawdziwa zabawa zaczyna się, jak zmienia się pary, hehe :P Wczoraj wpadłam ręce jasnowłosego hippisa po czterdziestce i czarnoskórego kolesia na improvers stage, więc się tańczyło duuuużo lepiej niż z kolegą Niemcem :) Przed salsą byłam na siatce. Oszaleli, przez dwie godziny latałam jak głupia tam z powrotem za piłką. Nie graliśy w ogóle, tylko ćwiczyliśmy różne elementy. Ale i tak b. fajni było, jak zwykle. Wpieprzył mnie tylko president klubu, który jest jednym z prowadzących treningi. Jest to typ osoby, w której wypowiedziach co drugie słowo to wulgaryzm, w tym przypadku "fuck" z najróżniejszych odmianach. W przypadku niektórych ludzi to kwestia stylu i nie razi jakoś, a nawet bywa śmieszne. W jego przypadku wcale mnie nie śmieszy. Lekko mnie wkurza, jak do mnie i do innych mówi "fuck off", określa zawartość osobową sali jako "fuckin' people" itp. Zepsuł mi całą przyjemność z treningu na koniec. Dziwnie się czuję. 1 listopada to jest zupełnie normalny dzień tutaj. Na mszy tylko byłam. Kupiłam na Ebayu książkę do księgowości na jednego funta. Zamiast trzydziestu kilku. Plus koszty wysyłki 5. Okazało się, że sprzedawcą jest Polak. Rodacy są wszędzie. Szkoda, że przeważnie buraki. OK, muszę się uczyć, jutro ćwiczenia z dwóch przedmiotów :/
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika evera.