... dobiega w 5 sekund"
" Serotonina - hormon szczęścia w minimalnej ilości , ale owszem musuje mi krew. (...)
Dopada mnie coś, co określiłabym mianem stabilizacji. Muszę zakorzenić w kimś
swoje ja. "
ot i całe dzisiejsze popierdzielenie z pomieszaniem .
taki wewnętrzny masochizm. wciągające bagna.
i taki jest ból kobiet, że są lepsze, mądrzejsze,
bardziej zaradne, ładniejsze i więcej mogą.
i są stworzone do celów wyższych, nie do konsekwentnego
powtarzania ciągu określonych i wyuczonych czynności .
i to one muszą tworzyć to dobre zaplecze, środowisko i
otoczenie dla swoich mężczyzn, by to oni mogli być
nazywani tymi silniejszymi, mocniejszymi , tą przysłowiową
"głową".
a czasem fajnie byłoby nie myśleć z wyprzedzeniem
na ileś set możliwych zachowań, odpowiedzi swojego
mężczyzny , tylko po to by uniknąć rozczarowań, czy
niepotrzebnych kłótni.
a w zamian co ? starania godne prawdziwych mężczyzn :
krzywo obrane ziemniaki,
potulne usunięcie się z drogi .. w stronę komputera.
terminy wyznaczane na "coileśgodzin"
kilka miłych słów.
i wspólny sen.
zamiana płci następuje chyba we współczesnym świecie.
i nie pisze tego bo mi źle, czy akurat tak się dzieje.
nie dzieje się.
przynajmniej nie aż tak źle..
choć czasem doprowadza do furii.
ot tak natchnęło antymęsko.
ale generalnie , to chyba jak wyżej , pewna stabilizacja.
ale jeszcze bez pewności .
:*
pozdrawiam Katarinę.