Tego dnia udalam sie na cichy spacer. Kazdy kolejny krok zadamawial mnie na dobre w otaczajacym mnie krajobrazie, spowitym rosa. Wkroczylam do lasu, wabiona lamentem drzew. Cos mnie wzywalo, cos, nad czym nie moglam zapanowac. Zroszony mech uginal sie pod moimi stopami, wilgotny tlen piescil nozdrza. I wtedy zobaczylam ja siedzaca pod jednym z monumentalnych swierkow. Bialowlosa dziewczyna w bialej sukience. probujaca zwalczyc cos, co krepowalo jej ruchy. Byla uwieziona w jakiejs tajnej pulapce, a ja wiedzialam, ze moim obowiazkiem jest ja z niej wydostac. Wszystko dlatego, ze byla moja Nana. zblizylam sie niepewnie , a ona jednym precyzyjnym ruchem wymierzyla swoim wzrokiem prosto w moje zrenice. Oslepil mnie blask najpiekniejszych teczowek i po raz kolejny kompletnie stracilam rozum. Gdyby przyszlo mi umierac, umarlabym szczesliwie, zachlysnieta zielenia jej oczu.
Byla piekna. Wszystko, co ja otaczalo i wszystko, czym byla nosilo znamie poezji.
- Chyba sie zgubilam... - wyszeptala, ppwtornie zanurzajac wzrok w ziemi - Lasy sa takie przerazajace
- Pomoge ci wyjsc. Jestes bardzo zmarznieta.
- Nie powinnam z Toba isc. Wraz ze mna zabierzesz tez moje fobie..Jestem taka nieforemna. Taka niedoskonala...
- Pogon za doskonaloscia zabiera nas w same czeluscie egzystencji.
- Boje sie niedoskonalosci. najbardziej w swiecie boje sie niedoskonalosci...
- Ale nia jestes. Jestes najpiekniejsza niedoskonaloscia, jaka widzialam.
Slonce wznosilo sie wyzej. Promienie prZegladaly sie w osiadlych na lisciach kroplach . Nana rozgladala sie niepewnie.
- Uratuj mnie przede mna... - wyszeptala drzacym glosem
ukleklam przed nia i obserwowalam jej wystraszone cialo. Delikatnie objelam ja ramieniem a ona przylgnela policzkiem do mojej szyi z niezwykla zachlannoscia , wymieszana z rozpacza. Milczalysmy, choc moglabym przysiac ze slyszalam pare jej slow , a nawet i moich odpowiedzi. Trzymalam ja, krucha jak szklany kieliszek, wypelniony winem. Las nie wydawal sie byc taki straszny, a droga do domu rysowala sie w mojej glowie coraz wyrazniej. Mysle ze Nana tez ja widziala - droge, po ktorej idziemy razem ze spleconymi dlonmi podczas najczerniejszej nocy. Slyszalam jej bicie serca i spokojny oddech. Bylam tam dla niej i przez ten nieokreslony ulamek czasu, nie robiac niemal nic, w pocie serca ratowalam ja przed sama soba.
I poczulam kojace cieplo wiatru, a moze... szczescia?
- Natt.