Znowu mi czas zeżarło. Rysowałam 3,5 godziny. Czasami robiłam to o wiele dużej, ale wtedy miałam kupę wolnego czasu...
Ołówek nie był najlepszej jakości (w sensie były same grube), ale kogo tu winić. Przecież moi rodzice nie są rysownikami. Do włosów musiałam użyć kredki, puściłam wodzę fantazji, bo nigdy nie kopiuję ich takich jakie są na zdjęciu/rysunku.
Kiedyś może jakiś rysunek tutaj dodam.
Lubię święta, bo mogę jechać znowu do rodziny. To smutne, że kiedyś widzieliśmy się codziennie, a teraz kilka razy do roku...