Brakuje mi takiego nieba w te jesienne, ponure dni. ;x
W sumie to jest tak sobie.. w sumie to chojowo o.O Nie mam energii i chęci do życia, monotonia w uj..
Co się wczoraj działo przed półmetkiem ; o masakra.. mam przewody pokarmowe wypalone ;x piecze w chuj. Jutro ostatni dzień wolności, w poniedziałek szkoła, do której zawitam po dwóch tygodniach :D
Za tydzień będzie miesiąc.. ale nie wiem sam co juz o tym myśleć. Z jednej strony jest ok, jestem szczęśliwy a z drugiej wyczuwam coś złego ;x Wydaje mi się, że trwa to juz przynajmniej z 2 lata.. a uczucie świeże, jakby wczorajsze.. ale zawsze jest ta odrobina niepewności.. nie wiem do końca czy dobrze się stało, czas pokaże.
Teraz idę się wykąpać, zjeść obiad, sprzątnąć i ma wpaść Sandra. Odezwę się może jeszcze wieczorem.
Wieczność to przerażająca myśl. No bo: jak to się skończy?