photoblog.pl
Załóż konto
Ważne!

Zdjęcie widoczne dla użytkowników posiadających konto PRO

Kup konto PRO
.
Dodane 19 SIERPNIA 2010 , exif
25
Dodano: 19 SIERPNIA 2010

.

Dobra, wczorajszy mega dół przeżyłam. Teraz będzie już tylko..  ? chciało by się powiedzieć lepiej. Ale nie wiem czy będzie lepiej.

Dziś Gda, Wejherowo i Żarnowiec. Możliwe, że nad morze.

 

 

 

 


 

 

dzień piętnasty

hej.. Nie miałam ostatnio czasu pisać, bo żadko bywam w domu, a noce spędzam wymykając się. w sumie to nie jestem w stanie ogarnąć moim malutkim sercem tego co się teraz dzieje. Uwierzcie, że nie jest to łatwe dla osoby,którą od lat prześladywał pech.
Od początku.
Chciałam wczoraj od wszystkich i wszystkiego odpocząć . Mój Mistrz nawet polecił mi taki dzień odpoczynku, w którym masz czas się zatrzymać i pomyśleć. No to siedziałam w salonie na parapecie przy otwartym oknie, czytałam po raz kolejny " Samotność w sieci", i rozmyślałam o ludziach przebywających w Polsce. Cholernie mi ich brakuje,a równocześnie nie chce tam wracać. Między czasie kiedy ja siedząc cały dzień na parapecie, dostawałam mnóstwo sms-ów na niemiecki numer z pytaniem co ze mną- obserwowałam jak sąsiedzi rozstawiają stoły. Dziś Konfelderstrasse miało swoje święto uliczne. Potem poczłapałam do kuchni, by zrobić sobie kolację i znów zajełam swoje miejsce."Kutwa" przeklnełam, gdy poduszka spadła mi na dwór. "kutwa" powtórzyłam kiedy dostrzegłam, że na huśtawce siedzi Alan i patrzy rozbawiony jak ja w pidżamie siedzę i przeklinam na poduszkę.
-Długo tu jesteś? -pytam
-Od jakiś dwóch godzin. - odpowiada i uśmiecha się. - W sumie to przyszedłem po Ciebie, ale nie chciałem ci przeszkadzać.
-Jak to po mnie?-mówie i mam nadzieje nie usłyszeć tego co myślę.
-Zabieram Cię na festyn.
-nigdzie nie idę.
-właściwie liczyłem na to, że tak powiesz.- zeskakuje z huśtawki dla dzieci, i wychodzi z ogrodu, a ja usilnie staram się wrócić do czytania.Ale nie mogę. Myślę o nim, o tym co wydarzyło się wczoraj. Miotają mną wątpliwości. Nie mija pięć minut,jak mama ogłasza, że mam gościa.
-Masz parę minut. -mówi do mnie Alan i uśmiecha się jak nikt inny.-inaczej wyprowadzę Cię stąd siłą-porusza tylko ustami, by nie usłyszała tego moja mama stojąca za nim. - to chyba Twoje. - oddaje mi moją tokiohotelówkę, którą uwielbia Marta< pozdro kochana ;*** >
-Ty...ty...- staram się mówić tonem wrednym , ale nie wychodzi mi to.Patrzę na niego,a moje serce się rozczula.Wlokę się w stronę pokoju, szybko ubieram i myję zęby. Wychodzę do niego, a on we włosy wkłada mi różową różę. Chwyta mnie za rękę,i mówi do mojej mamy, że grzecznie odstawi mnie o północy,na co moja mama mówi, że jeśli damy jej słowo,że nie zajmniejmy się produkcją dzieci, to mogę wrócić rano. jestem w szoku. Mama nigdy nie pozwala mi wracać do domu po 22 a tu nagle wysyła mnie na całą noc.
Idziemy na festyn, zjadamy kiełbachy, tańczymy z trzy piosenki, gdy Alan nagle wypala:
-może pojeżdzimy na rowerach? - cieszę się,bo lubie jeżdzić. Bo długo nie jeżdziłam. idziemy do jego garażu,a mi naglę się przypomina.
-Alan!-mówię.- przecież dziś jest mecz! -wiem bowiem, że Alan uwielbia oglądać mecze.- Nigdzie nie jedziemy.
-Nie chcesz ze mną jechać? -mówi,podchodzi do mnie,obejmuje mnie i delikatnie całuje w nos.
-Ale mecz..- zdąrzyłam jeszcze powiedzieć. Dopiero po chwili kiedy odrywamy się od siebie Alan odpowiada.
-Są rzeczy ważne i ważniejsze. obejrze powtórkę.Wskakuj.-kiedy juz siedze, zakłada mi kask. Wyjeżdzamy. Jedziemy do Kurparku, jedziemy pod nielubianą klinikę, jedziemy w stronę otwartego basenu..Nagle ni ztąd ni z owąd skręcam w boczną uliczkę.
-Ej! Co robisz? - pyta, i śmiejąc się próbuje mnie dogonić. no to ja wielce uchachana skręcam w kolejną i kolejną. Jadę pod górkę i z górki, pod górkę i z górki.Naglę hamuję,omal nie doprowadzając do kolizji. Alan podjeżdza do mnie i niczego nie rozumiejąc rząda wyjaśnień.
-Kochanie..-zaczynam, i widzę jak tym drobnym słowem doprowadzam go do radości.-Jestem odrobinę szalona. Cierpię na nie uleczalną głupotę, która przejawia się od czasu do czasu. Ale nie możesz zabronić mi jeżdzić jak wariat, skręcać gdzie mi się podoba,hamować kiedy mi się podoba. A wiesz czemu? Bo mnie to uszczęśliwia. Lubię czasem zapomnieć o sztywnej naturze Wiktorii S. lubie od czasu do czasu być nieodpowiedzialna.
-Ale że akurat na rowerze? Przecież to górskie tereny. Gdyby coś wyjechało Ci znad przeciwka...
-to bynajmniej umarłabym będąc wolną. nieograniczą przez nic. Musisz jakoś zaakceptować, że Twoja dziewczyna jest wariatką. - mówie i analizuje to co powiedziałam. Twoja dziewczyna. Mój chłopak. jak już długo nie wypowiadałam tych słów...
-Tylko wariaci są coś warci,tak ? -pyta. jedziemy dalej.Ale, że jesteśmy odrobine zmęczeni jedziemy do jego ogrodu. Tam siadamy sobie na huśtawce.Bujamy się lekko,obemujemy -niczym stare dobre małżeństwo.
-Co robimy z tak wspaniale rozpoczętym wieczorem? -pyta, a jakby na odpowiedz niebo rozbłyskuje się.
(Nie wiem czy wam mówiłam, ale nie ma nic piękniejszego i bardziej niebezpiecznego jak burza tutaj.Masz wrażenie, że utkwiłeś w środku piekła i nie możesz z niego uciec)
Wstajemy i idziemy na zamkniętą ulicę, na której w dzień trwają remonty. Siadamy pośrodku, bo z tamtąd jest najlepszy widok na góry, i na szalejącą burze. W milczeniu obserwujemy całe zjawisko trzymając się za ręcę. " Jestem gotowa teraz umrzeć"-myślę i po raz pierwszy w życiu wiem, że mam rację. Zaczyna padać. Ale nie tak zwyczajnie jak zawsze, tylko tak jakby z nieba spadały oceany.Biegniemy boso,trzymając się za rękę i śmiejąc się. Nie mamy nic,ale mamy wszystko. Mamy siebie. Nagle Alan zatrzymuje się ,poważnieje, a ja patrzę przerażona."nie.."-Myślę-" To niemożliwe, żeby Ci się oświadczył."
-Już dawno chciałem ci to dać.. - mówi i kładzie na mojej ręce śliczny naszyjnik z kluczem.-nie musisz go nosić non stop. Ale proszę... załóż go czasem w Polsce i pomyśl o mnie..
-to klucz do Twego serca? - pytam śmiejąc się.
-Coś w tym stylu.

Następnie udajemy się do namiotu, rozstawionego pare dni wcześniej przeze mnie i moją siostrę,i mimo niebezpieczeństwa związanego z szalejąca burzą czuję się najbezpieczniej na świecie.
A teraz jest rano, a ja nie wierzę w to wszystko. Czy to mozliwe bym ja, Wiktoria S, była wkońcu szczęśliwa? ;)

 

 

 

 

tak Wiktorio, byłaś szczęśliwa. Ale to czas przeszły.

 

 

 

 


 

 

"...Zajrzał w te pozornie wesołe oczy i przeraził się. To były dwa tunele na ciemną stronę księżyca. Mieszkały w nich oszalałe z bólu widma."

Komentarze

doniiiia za każdym razem gdy czytam Twoje notki z Niemiec płaczę.. ;)
20/08/2010 21:15:01
swusia kochanie zdaje się że wiem co czujesz przeżywam wszystko co piszesz bo sama podobne rzeczy przezylam wiec rozumiem cie i rozumiem twoj bol. A co do cytatu idealnie pasuje tez do moich oczu.
Kocham Cię moja Wariatko ;***.
;)
19/08/2010 22:17:45
~empfiindlich Pięknie, aż się popłakałam ;)
;)
19/08/2010 13:04:42
siniorina a tak wgl to ty jesteś jakaś zła ?
coś ostatnio się nie odzywasz. ?
19/08/2010 12:08:37
siniorina to jest takie piękne a zarazem takie smutne.
mieć rozdarte serce- coś okropnego.

a przy okazji. To kolorowe na fotce to właściwie co to jest ?
19/08/2010 12:05:15

Informacje o emotion


Inni zdjęcia: :* patrusia1991gdDużo stacyj odnowiono. ezekh114Zderzenie juliettka7925 / 07 / 25 xheroineemogirlxPendolino. :-) ezekh114Today quenTopografia korzystna. ezekh114Dziś klaudiasara47:* patrusia1991gdFajne miejsce pracy. ezekh114