było pięknie. cudownie. jak w bajce.
tyle jej dał, że czuła się bogata. bogata, że go miała.
była szczęśliwa jak nigdy. i on niby też.
jedno słowo. jedna chwila. i wszystko pękło jak bańka mydlana...
jeden dzień szczęscia a potem morze wylanych łez.
ale on przeciez nie chciał. ale mu teraz przecież głupio.
ale przeprosił...
i co z tego?
ona nie zapomni tych wszystkich słów, które w rzeczywistości były kłamstwami.
nie. one były wypowiedziane `zbyt szybko i nie pewnie.
mógł się zastanowić co mówi.
bo ludzie mają uczucia... i nie mogą ich tak ot odsunąć.
zapomnieć i udawać, że nic się nie stało. że jest przecież okej.
nie. nie jest i nie będzie.
czyta ciągle tego samego smsa i nie moze uwierzyc ze wierzyła w to...
ze jest taka naiwna... ze dala sie oszukac...
była ślepa... ale przejrzała na oczy...
tak wiele by dała, żeby było jak wtedy...
jego zapach... powoli ulatnia sie ze zmiętej już koszulki...
nikt tak pięknie nie pachnie...
tak bardzo tęskni... tak bardzo jej na nim zależy...
ktoś powiedział 'zastanów się czy jest wart twoich łez?
ona bez zastanowienia odpowiedziała, że jest.
bo w sercu czuła, że jednak choć troche mu na niej zależy...
i jeszcze się uda.
jeszcze będą razem.
bo miłość i nadzieja góry przenoszą.
mu jak to przeczytasz. to pomyśl. pomyśl o nas.
isi
ah. zapach domu. ale nie na długo.
we wtorek znów kilka nudnych godzin spędzonych w samochodzie.
a potem tydzień błogiego lenistwa.
i ponownie to uczucie tęsknoty i bezradności.
miały być zajebiste wakacji.
i niby są.
choć wolałabym żeby wszystko potoczyło się inaczej...
ale cóż mogę zrobić. czasu nie cofnę.