29.02-3.03.2020

29.02- sobota, niby na 12, ale jakoś mało czasu było (tym bardziej, że ktoś chciał trochę pospać), zdążyłam nawet umyć włosy! #wyczyn_dnia 

Zmiana była całkiem spoko, większość czasu ważyłam moje ulubione (i taaak jest to ironiczne) nachosy [ nie lubię - to dla tych, którzy nie wiedzą o tym fakcie], ale rozważanie idzie mi wyjatkowo sprawnie, więc często na zmianach tym się zajmuję, gdy potrzebn jest zapas. Odebrałam średnią rezerwację, zdobywając idealny wkład i dalszą część zmiany pracowało mi się mega spokojnie = komfort psychiczny = brak problemu z wydawaniem reszty. #z_życia_kasjera 

Skończyłam po 14, wymyśliłam, że to dobra pora by iść na 365 dni, które jakiś czas temu czytałam, więc zorganizowałam sobie towarzystwo i ruszyłam do MaKa (wielkopomna chwila, bo rzadko tam jadam, ale to było najbliżej więc z braku laku, padło na niego) zjedliśmy i poszliśmy na film. Może kilka słów odnośnie samego filmu (i będzie raczej krótko :P): super ujęcia, sceneria - widać na tym nie oszczędzano, Massimo, a w zasadzie aktor wcielający się w jego psotać - Michele Morrone, można przynajmniej zawiesić oko, muzyka również przypadła mi do gustu. I teraz kilka słów co mi się nie podobało: przeskoki w akcji, kilka rzeczy zostało pominiętych przez co oglądając nagle można było się zagubić 'o co chodzi'; ja czytając wiedziałam o co chodzi, ale wyłapałam pare takich momentów, gdzie było to bardzo okrojone (i wcale nie jakieś długie wątki, których nie można by było wpleść w to co się działo np. przykładem może być ujawnienie faktu o ciąży Laury, przy Masssimo wspomina tylko, że się średnio czuje i tyle, a w późniejszych minutach w rozmowie z Olgą (jej bestfirend) nagle wychodzi na to, że jest w ciąży i doskonale o tym wie.. tak o ... wolałabym aby taka informacja się jednak pojawiła (bo to wprowadzało dezorientacje, gdybym nie czytała ksiazki odniosłabym wrażenie, że gdzieś mi uciekły jakieś minuty filmu i zgubiłam wątek; chyba, że tak było hahaha :P) niż kilka minut scen erotycznych, które były pomieszane (mam tu na myśli kręcono w 5/6 roznych miejscach i przebitki leciały niczym w pętli). Była też jedna scena dziwnie przestawiona, ale musze obejrzeć film raz ejszcze, aby się upewnić, że dobrze ją odczytałam. Ogólnie film w porządku, znając ksiażkę, szału nie ma. Lepszy chyba niż Gray, aczkolwiek schemat ten sam. I na koniec jako minus dodam kwestię dialogów, jakieś takie proste.. bez polotu. Postać Olgi mi się bardzo podobała, grana przez Magdalenę Lamparską (wiadomo Magdy mają charakter), tutaj dialogi wydawały się bardzo autentyczne, więc to trochę ratowało od połowy filmu. Podsumowując film taki 5/10. Dodam go do kategorii do obejrzenia (tak na 2-3 razy), myślę, że jeszcze raz go przenanalizuje ;) A miało być krótko ech 

1.03- zmiana na 11, tata mnie podrzucił z Teqi i tutaj dośc długo zostałam na zmianie i co ciekawe ruch był spory. Koniec końców i tak udało się skończyć trochę szybciej (także cieszyłam się), ogarnęłam festy [ zdobyliśmy 1 miejsce :D], zdążyłam nadgonić Przyjaciółki i Gessler i dzień zleciał 

2.03- miał być nowy plan, a zmieniła się tylko kolejnośc niektorych lekcji... -.- Ale mały update (dziś tj. 4.03) dowiedziałam sie, że jeszcze jakieś zmiany będą , wiec jest nadzieja :D Pojawiła się nowa nauczycielka Emilia, także działo się, ale pozytywnie. Poniedziałek był deszczowy i motywacja do działania była taka jak pogoda. Po powrocie do domu ogarnęłam spacer z Teqi i jedzonko, pranko i dokończyłam Przyjaciółki. 

3.03- próba na godz. wych. ponownie pojechałam wcześniej- jedyne o czym myślałam to, że chce spać. Serio. Nie mniej jednak jest lepiej niż było poprzednio jeśli chodzi o przygotowanie uczniów. Ogólnie to zmiana kolejności lekcji moim zdaniem jest na niekorzysć, bo na ost lekcji moj uczeń już miał dość (czekałam aż tylko wybuchnie), ale udało się z nim policzyć zadanie szybciej niż klasa na tablicy więc pod koniec sprawdzaliśmy wynik - i uwaga to nie była tym razem matematyka tylko fizyka ;p Której też z resztą nie lubię, ale ogarnąc trzeba żeby pomóc. Reszta wieczoru klasycznie.