Środa, jakimś dziwnym trafem minęła.. wiem, że smażyłam naleśniki. Tyle, że zabrałam sb do pracy (inna kwestią jest fakt, że w akcie wydarzen o których wspomnę za moment, ich nawet nie zjadłam), obejrzałam 1szy odc z nowego sezonu o mnie się nie martw, to już chyba mnie nie wciąga jak poprzednio. Zobaczymy. Pobrałam nowy serial z Agata Kuleszą na 'P' teraz mi wypadło z głowy, a żem tak leniwa, że nawet nei sprawdzę jak to leci (lenich dziś ze mnie).
I poszłam spać.
Czwartunio, 7:30 ponownie i o 11 a w zasadzie rpzed dostałam info, że osoba któa miała być ze mną na zmianie nie dotrze... i zrobiło się combo. Na szczęście Jagoda zaglądała i dziewczyny były do czasu spania w trójkę więc jedna do mnie ptoem przyszła i nie byłam sama. Byłam sama na czas spania dzieci.. Dziewczyny zostały 2 i było wymiennie. Zaczełam sprzątać, ogarnęłam dzieciom picie i takie tam pierdy o któych nie bede sie rozpisywać. Nie mogłam wyjśc z sali z racji tego, że byłby same.. wieć moje naleśniki czekały na mnie, ale się niedoczekały :/ Nie mniej jednak zabrać się miałam za wycinanie liści, które robiliśmy rano. Wpadłam na pomysł, że zrobimy z nich bukiet w sensie poprzyklejamy na kartce. Jeszcze nie wiem czy wazon czy miska, bo spore te niektóre liście. Nie wycięłam nawet 1 a już jedno dziecko się obudziło.. wziełam Różę na kolanka, nie płakała wiec 'razem' ona zainteresowana procesem wycinania liści wycinałyśmy prace dzieci. Niestety sielanka nie trwała długo bo w pewnym momencie owe zinteresowanie wygasło więc musiałam przerwać proces wycinania... Kiedy juz sytuację opanowalam i mogłam kontynuuować prace obudziło się kolejne dziecko a po nim kolejne i jeszcze jedno... Razem 4 dzieci. Najgorsze, że godzinę przed czasem ich standardowego wybudzania się :( Byłam godzinę do przodu jakby z nimi, bo Jagoda przywiozła zupę,desery itd. Nie mniej jednak ta godzinę nadrobiłam oglądaniem piosenek (wiem jakie lubią) :D poczytalismy bajki (w zasadzie pooglądalismy) i kolejne sie obudziło i juz ptoem jedlismy obiad i deser.
Jakoś przetrwałyśmy, chociaż z czasem na styk (miałam luźne ostatnie 3 min)
Nie wiem czy wspominałam, czy to bło kiedy zniknęłam tu, ale miałam okazję jechać passatem (błagam nie pytajcie jakim bo zielona jestem w tym temacie) chodzi głównie o fakt, że w automacie. Dziś dowiedziałam się, że ciocia chce go zamienić na inne auto a to mogłoby trafić np do Nas, a konretnie do mnie, zamiast mojego Leosia. (Kurde z Leonem tyle cyrkow jest, obecnie rozrusznik, ktory nota bene w pt ma pojechac do mechanika- skrót myslowy mam nadzieję, że ogarniacie ;p) nieszczesne drzwi ktorych nadal boje sie otwierać od str pasażera :/ i tak mysle o tym passacie, ma wdepnięcie, co prawda wtedy automat mi sie podobał bo nie gasnie (ale jak jeżdzę to Leoś też mi nie gaśnie, wprawa juz jest :D, poza tym teraz szczególnie tego pilnuje, bo z tym rozrusznikiem to bywa roznie, czasem dłuższą chwilę walcze by go odpalić, a na srodku ulicy czy w miescie byłoby stresujaco i marnie) i tak mysle, że lubię to zmienianie biegów i jak to by miało być bez tego? :O Póki co to świeży temat, możliwe ze nic z tego nie wyjdzie, ale z jednej str fajnie by było. Ładny jest, czarny. Szkoda że nie combi. I wiekszy niż Leoś więc to mnie troche przeraża. Leosiem to ładnie da się wykręcić, a tym pamiętam, że cięzko mi było. Chociaz moze to też westia wprawy i przyzwyczajenia. Także tak, Ameryka Express mi uciekła tak się zaangażowałam w notatkę, że obejrzę w weekend podobnie jak Top Model i pewnie resztę moich ,,standardzików"
Ps jeszcze dziś byłam 2 razy z Teqi, drugi raz na poczcie. Taka ciekawostka.
Dobrej nocy ;*
Paznokciowe rozmowy
3 MAJA 2021
3 MAJA 2021
3 MAJA 2021
3 MAJA 2021
26 GRUDNIA 2020
26 GRUDNIA 2020
26 GRUDNIA 2020
26 GRUDNIA 2020
Wszystkie wpisy