photoblog.pl
Załóż konto

13-14.09.2018 Ślub Darii

 

 

Fot. Włochy 

 

Czwarteczek, zaczął się normalnie. Do czasuu... gdy nie dostałysmy informacji, że osoba, która miała do mnie dołączyć o 11 nie dotrze na dzisiejszą zmianę... Dramat! Już wyjaśniam dlaczego. Otóż tego dnia wolne miała druga wychowawczyni, teraz odpadła druga i zostałyśmy w 3 osoby na 2 sale. Pech chciał, że w mojej grupie było akurat tego jednego dnia dużo dzieci... A wniosek z tego płynie taki, że sama jedna nie ogarnęłabym tej gromadki (w zasadzie stadka), co nie znaczy, że w drugiej gr było mało dzieci. Cięzki był ten dzień, na szczęśćie przyszła mi pomagać Asia, wymiennie z Jagodą i jakoś to było. Dzień ciężki (nadal uważam, że ogranizacja kuleje i w takich sytuacjach jest się zdanym na siebie i osoby, które też tego dnia są) 

 

Generalnie wróciłam do domu, wykąpałam się i umyłam swoje bujne włosy, obiadu nawet nie robiłam ani nic nie jadłam czas mi dziwnie uciekł i nim się obejrzałam musiałam wędrować do Kornelii. Umówiłam się z nią na pazury i po 18 u niej już byłam. Gadu gadu, roboty trochę było, jeszcze powspominałysmy sobie dawne dzieje- przedszkole. Zleciało do 21. Wróciłam do domu, a w zasadzie pod dom, Pitu zabrał ode mnie zbędny balast i sprowadził Teqi i z nią ruszyłam na spacer na pocztę :D 

 

Koło 22 byłyśmy już w domu, mycie zębów, szybka przebieranka w piżamę i spać, bo piatek miał być jeszcze bardziej aktywny i na wysokich obrotach! Ale o tym poniżej 

 

 

Piątek, ciężki od rana, przebudziłam się koło 3. Chyba z tego stresu... Nie było zmiłuj i gdy budzik zadzwonił, musiałam wstać (zwykle jeszcze 5 min leżę) wstałam ogarnęłam w pokoju, bo miałam wrócić z Jagodą po pracy, więc moje ubrania musiały zostać ogarnięte. Z reguły sprzątam w soboty, więc w pt musiałam się z tym uporać wyjątkowo. Straciłam na to sporo czasu, wyjątkowo nie robiłam makijażu, tylko rzęsy pomalowalam- oczywiście miało to swój cel (stwierdziłam, że może nie być czasu na zdejmowanie makijażu [ło losie jak to brzmi 'zdejmowanie makijażu'] po pracy, więc lepiej będzie po prysznicu, zrobić go od zera niż stresować się, że coś nie chce zejść, albo brzydko się rozmaże itd.. Zatem, kolejnym punktem było przygotowanie kreacji na wspomniany wcześniej ślub, to też chwilę zajęło, mimo że miałam już w głowie kilka opcji. Szybko zrobiłam kanapi do pracy, jeszcze śniadanie dla dziadka, bo tatas wychodził tego dnia wcześniej do pracy więc ja je zrobiłam, bo nie wiadomo o której by Pitt wstał.. Podsumowując poranek udało się wmieścić w miare w czasie, wyszłam 5 min później niż zazwyczaj i zdążyłam do pracy. 

Na szczęście tego dnia obie wychowawczynie były już w pracy i obyło się bez niespodzianek. No może poza tą, że w mojej grupie było b. mało dzieci (początkowo 7) potem 6 i spało finalnie 5. :D 

Dalo się przeżyć! Nawet obudziły się jakoś koło 13:40, więc mimo, że byłam sama to dałam radę. Potem był obiad, desery, Asia do mnie przyszła i poszli na nocniki, a ja mogłam sprzatać sale. Jagoda nam spakowała żarełko, więc dzień rpzebiegal optymistycznie i zgodnie z planem. Wyszłam z 5 min szybciej (w sensie z sali, poszłam się przebrać, umyć ręce, chwilę czekałam na Jagodę) więc chwile po 15:30 wychodziłyśmy i wracałyśmy do domu. Wyjątkowo pojechałyśmy przez Myslęcinek, żeby uniknąc korków, jakie o tej porze są. Czy byłyśmy szybciej nie wiem, ale o 15;55 byłyśmy już pod moim domem. Miałyśmy 45 min by się ogarnać! Najpierw pochowałysmy żarło do lodówki, potem poszłam pod prysznic, nie oganriałam makijażu, stwierdziłam że zrobię go po Jagodzie a w miedzyczasie gdy ona wejdzie do łazienki to zajmę się włosami i ubraniem. Czas leciał jak głupi, ale suma sum, potem obie przed lustrem robiłysmy sie na bóstwa :P Wszystko co do minuty, bo o 16:45 wyszłyśmy z domu by kupić jeszcze kwiatki, ja bilety jeszcze musiałam (zdrapek mi sie nie udało co prawda), ale to nie istotne. W kościele było pełno osób! Dośc niespodziewane. Z tyłu nie było miejsc więc szłyśmy, szłysmy aż znalazłyśmy sie prawie że z przodu. Mimo, że blisko, to i tak nie wiele widziałyśmy. Potem dołączyła Sara z mamą i usiadły przed nami. 

Ceremonia przebiegła b. szybko, bo mniej niż godzinę. Potem było wspólne zdj (ale wątpię bymsy sie załapały) i składanie życzeń w kolejce, b. długiej kolejce. Poszło szybko i bez kwasów. Każdy się przywitał ze mną normalnie a stresowałam się tym. Poczekałysmy aż odjadą spod kościoła i biegiem do domu się przebrać bo na 18:30 do mechanika, nie ważne, że koło 18:20 dopiero wracałysmy (to wina tej kolejki) i koło 18:45 chyba byliśmy już na miejscu. Pamiętam, że z 40 min siedziałysmy w aucie czekając na info co dalej? czy ciocia nas podrzuci do Bdg czy wrócimy z tatą czy może same komunikacją ( po to były mi bilety nota bene) Chyba przed 20:00 wracalismy już z moim tatą do domu a Leoś został by wymienić rozrusznik o którym ostatnio wspominałam. 

P opowrocie ruszyłyśmy z Jagodą na miasto by coś zjeść. Wybór padł na Sphinxa, tym bardziej, że zmienił on swoją lokalizację, a że dawno nie byłyśmy to zdecydowałysmy sie na ta restaurację. Ogólnie zawiodłysmy się jakością, ilością i cenami w porównaniu do tego jak było wcześniej.. Cóż przynajmniej wiem, że nie warto tam iść mając doświadczenie jak to było 'kiedyś'. Nie mniej jednak nadal pracują tam przystojni kelnerzy i sorry, ale takie są fakty.  

Potem poszłysmy się przejść, obrałysmy kierunek na PRL, zamówiłysmy piwo i pewnie nie uwierzycie, ale moje ulubione mi nie smakowało i piłam je i piłam.. oporowo to szło. Zdaje sb sprawę, że to ze zmęczenia i emocji, ale sama byłam tym zaskoczona. Kiedy dopiłysmy nasze trunki do konca wyszłyśmy by zrealizować niecny plan (nie udało się co prawda, ale potencjał był) Stwierdziłyśmy, że przejdziemy się ostatni raz już w kierunku domu. Niespodziewanie przyuważyłam Michała z kolegą. Zabawne, kiedy my wracałyśmy z miasta oni dopiero szli (chwila rozmowy i każdy poszedł w swoją stronę)  

Wróciłsmy do domu, Jagoda spakowała swoje żarło i zadzwoniła do taty aby ją zgarnął do domu i tak w zasadzie zakonczył sie ten dzień. 

 

 

 

Pociąg do Zakopango 

 

 

Kategoria:
Podróże
Dodane 15 WRZEŚNIA 2018 , exif
101
Photoblog.PRO explsp fajnie piszesz :)
mimo długości i treści bez treści :)) ...wciągające i dobrnąłem do końca ;)
16/09/2018 9:38:55
Photoblog.PRO emma6 Dziękuję, powinnam zawsze na koniec to przeczytać, żeby sprawdzić czy ma to ręce i nogi ;p
16/09/2018 15:13:22
Photoblog.PRO explsp nie musisz... na spontanie będzie OK :)
16/09/2018 19:13:26
Photoblog.PRO emma6 Jak czytam po czasie swoje wpisy to aż łapię się za głowę ile tam literówek czy nawet błędów. Fakty są takie, że pisze ciągiem i zazwyczaj nie sprawdzam potem tego, także tak jak piszesz 'spontanicznie' :P
18/09/2018 21:41:27

Informacje o emma6


Inni zdjęcia: Bocian czarny slaw300Teraz i na wieczność samysliciel3527.7 idgaf94Dno i odbitka pamietnikpotworaOSTATNIE KSIĘŻYCOWE ŚWIATŁO xavekittyxTo nie reklama. ezekh114;) virgo123Patrz pod nogi bluebird111548 akcentovaNA DOBRANOC :) halinam