5-6.09.2018 ,,nocowanko"

Środa środek tygodnia, nie ma to jak wymuszona przez rodziców wydłużona adaptacja dziecka.. Pewnie wielu z Was, jak i rodziców, którzy wysyłąją swoje dzieci do żłobków nie wiecie/ nie mają pojęcia, iż każde dziecko inaczej się adaptuje do sytuacji, otoczenia czy pań. Jedne dzieci bardzo szybko wchodzą w grupę a inne potrzebują dużo czasu, czasem b. dużo tego czasu. W momencie, gdy (pewnie nieświadomy swojej dycyzji rodzic i konsekwencji jakie funduje swojmu dziecku- swego rodzaju traumy, zostawienia go na zbyt długo okres czasu bez opekuna do któego jest przywiązany) takie dziecko ciągle płacze i cięzko jest je uspokoić.. a przecież w grupie są także inne dzieci.. To taki mały fragmencik tego z czym miałam okazję się zmagać. 

Ciężko, zwłaszcza, że potem ten bobas obudził nam pozostałe dzieci i zaburzyło to cały plan dnia, a pozostałę dzieci były do końca dnia (nie wiem jak to określić, ale znacie to uczucie, gdy ktoś Was wybudza w złym momencie i jesteście.... no właśnie tego slowa mi brakuje, ale czytając zrozumiecie co mam na myśli) 

Zasnęłam za to wcześnie bo koło 23 (wcześnie heu heu) 

Zdany 'ala egzmin' - szkolenie 

Kawa na Orlenie

Czwarteczek- miło jest rozpocząc dzień od sms na dzień dobry mimo, że o 6tej, chwilę przed budzikiem. Dzień w miarę leciał.. szkoda, że to nie piatek. Niby przerwe mamy, zdążyłam coś zjeść i latałam góra dół itd. eM miała uro, wiec znowu słodkie wpadło do brzuszka (no nie ma opcji, że schudne), aczkolwiek dziś usłyszałam zdanie, że ja to jestem chuda (:O ma okulary i nie widzi czy jak? ach ten krytycyzm względem siebie ;]) praca plastyczna już w 3/4 ukończona, no nie ma kiedy... jak ciągle dziecko się budzi i płacze, oprócz tego inne będące na adaptacji, która przebiega poprawnie również nie mogło zasnąć, więc 2/3 osoby były obstawione, a wychowawczyni uzupełniała dziennik i miała jeszcze inne sprawy na głowie. Zatem rybki prawdopodbnie (o ile sie uda) skończymy jutro, zostało przyklejanie, wypisanie i ostatnie szlify. Umowę z Jagodą wreszcie dostałysmy i Dyro poszedł na tygodniowy urlop. Dopiero w domu zorientowałyśmy się z Jagodą, iż na umowie jest wszystko tak jak do tej pory, a miało być wg ustaleń inaczej.... trzbe będzie jeszcze odbyć rozmowy, koniecznie bo nie tak się umawialiśmy. Myślę, że będzie ok, ale to dopiero za tydzień. 

Dziś po raz 1szy podczas wzjadu do domu (bramy) rusyzłam  zpiskiem opon :D Typiara zeszła mi na lewy pas mimo, że miałam specjalnie wł. kierunkowskaz duzo duzo dużo kuźwa szybciej by zczaiła się, że coś będe robić, skoro tego paa nie zmieniam... ech szkoda, że nie da się wjechać do tej naszej bramy z lewego pasa :/ jakbym kupiła malucha to by sie dało :P Na szczęście koleś za tą typiarką mnie puścił, chyba zorientował się o co mi chodzi więc - dziękuję Ci za to bo inaczejh bym blokowała prawy pas. Powiem, Wam że starałam się szybko dojechać do bramy zeby typiarka została w tyle na skecie, ale wdepła i mnie dogoniła.. Dziś 2 razy widziałam miśków kontrolujących prędkości aut. Dobrze, żę ktoś wpłynął na mnie i moją jazdę bym jeździła przepisowo (Ty wiesz, że to o Tobie- jeśli to czytasz) Nie kłamię serio tak jeżdzę. 

Cięzko wszystko streścić, dzień bardzo długi był i chciałam by był to piatek... na szczęście on już jutro. 

Przyniosłam dziś do odmu sobie twarożek z rana, bo dzieic nie jadły, a mi on mega smakował, normalnie jak rzadko kiedy! mniam :D Jutro jeśli nadal on bedzie w lodówce to biere drugą porcję, dziś zjadłam cały na kolacje. I taak zjadłam kolację, ostatnio zapominam ją jesc albo nie ejstem głodna, za to śniadania jadam. 

No nic na dziś tyle, obejrzałam nowy odc Kuchennych Rewolucji- yess nadal je oglądam i udało mi się tak zgrać w czasie, że zdążyłam obejrzeć.  

Zatem dobranoc ;* Oby piątek zleciał szybko a weekend trwał długo, bo w sobote uro Amelki (nie mam prezentu... świetnie) :/