Oczy jej błyszczą
Włosy jej lśnią
Zgubna ciekawość
Przywiodła tutaj ją do bram
Usta jej czerwień
Skóra jej biel
Traci już zmysły
Wypije wiecznośc więc do dna
Kiedy idzie noc
Niesie pustkę i żal
Nie wiem, czego jest mi brak
Nadszedł czas!
Kiedy idzie noc mam tak cudowne sny
Ale czuję lęk, gdy budzę się z nich
Nadszedł czas!
Ciało okrył mrok
Jest we mnie dziwny niepokój
Nie pojmuję skąd się bierze ten stan
Nadszedł czas!
Zguba grozi mi
Lecz pragnę ulec pokusie
Którą w końcu zgotowała mi noc
Szykuj się, dziecko!
Słyszę jak mnie wzywa jakiś głos
Szykuj się, dziecko!
Słysze jak mnie wzywa...
Kiedy idzie noc czuję dotyk magiczny
Jego źródła nie zna nikt
Nadszedł czas!
Kiedy idzie noc czekam całkiem bezbronna
By potężna moc uniosła mnie stąd
Nadszedł czas!
Niech się zdarzy cud, bym kobietą się stała
I wolności smak poznała pierwszy raz
Nadszedł czas!
Wszystko jedno jak
Pragnę odkryć nieznane
Rzucę życie swe na szalę lub na stos
Szykuj się, dziecko!
Słyszę, jak mnie wzywa jakiś głos
Szykuj się, dziecko!
Czuję, jak mnie wciąga czyjaś moc!
W zatraceniu wolność jest
Tylko we mnie ją odnajdziesz
Co dręczyło cię we śnie
Tu zachwyci cię na jawie
gdy ze mną zanurzysz się w mrok
Między otchłań a blask
Zapomnisz o rozdarciu
Zatrzyma się czas
Owinę cię swym cieniem i rozpalę żar
Ty jesteś owym cudem
Co światy łączy dwa
Me serce to dynamit tylko iskry mu brak!
Ja wiem, że wiecznie chcę/chcesz żyć
A wieczność zaczyna się dziś
Wiecznosć zaczyna się dziś...
Miałam kiedyś mieć
Wielką miłość po grób
Zamiast tego idę na dno
Obłęd wciąga mnie
I tak daleko jest dom
Na orbicie serc zamarł wszelki ruch
I zaćmienia wtacza się krąg
Niebo spowił cień
Serce zapada się w mrok...
Kiedy idzie noc pora wyrwać się stąd
Choć brakuje mi już siły na bunt
Nadszedł czas!
I na jeden zew znów ulegam posłuszna
I piekielnie pragnę płynąć pod prąd
Nadszedł czas!
Życie mogę dać byle choćby na chwilę
Być naprawdę i do końca jedną z was
Nadszedł czas!
Tak - to już czas i każdą cenę zapłacę
Nawet jeśli tym zatracę własny los
Szykuj się, dziecko!
Słyszę, jak mnie wzywa jakiś głos
Szykuj się, dziecko!
Czuję, jak mnie wciąga czyjaś moc!
W zatraceniu wolność jest
Tylko w tobie/we mnie ją odnajdę/odnajdziesz
Co dręczyło mnie/cię we śnie
Tu zachwyci mnie/cię na jawie
Bo gdy z tobą/ze mną zanurzę/zanurzysz się w mrok
Między otchłań a blask
Zapomnę/zapomnisz o rozdarciu
Zatrzyma się czas
Owiniesz mnie swym/owinę cię mym cieniem i rozpalisz/rozpalę żar
Ty jesteś owym cudem
Co światy łączy dwa
Me serce to dynamit, tylko iskry mu brak
Ja wiem, że wiecznie chcę/chcesz żyć
A wieczność zaczyna się dziś
Wieczność zaczyna się dziś!
Miałam kiedyś mieć wielką miłość po grób
Zamiast tego idę na dno
Otchłań czeka już
Obłęd się czai o krok
Na orbicie serc zamarł już wszelki ruch...
Wieczność możesz wziąć z moich rąk
Niebo spowił cień, serce zapada się w mrok
Niebo spowił cień, obłęd już czeka o krok
Niebo spowił cień, oddaję się dziś twoim snom...
Nic pochopnie
Wszak to jutro jest bal
Deser poczeka
Niech rośnie wciąż w nas
Apetyt...
Wieki pragnienia
Potęgują nasz szał
Jutro poczujesz
Jaki wieczność ma smak
Gdy w pierwszej parze
Upamiętnisz mój bal(?)(?)