Dia 6
Dzien najbardziej zmarnowany...
Za to noc...uff...
Najpierw przejazdzka metrem...Zwieszanie stacji kolejowej-nothing specjal-potem znowu metro w another way...Luego comida-pirwsze dobre danie-pastel del choclo-papka z kukurydzy z kurczakiem i chyba cielecina...typico chileno...
Potem spotkanie z młodym pokoleniem...helados...potem spotkanie z troche starszym,czyli student Patricio...nothing specjal...but very kind-like everyone...No i bans do 24:00(!...no coments...)-chilijska muza i chilijki smiejace sie z naszych wygibasow...
W miedzy czasie David-funny like always!
No i pewnie zauwazyliscie ze pisze cosik po ang...bo generalnie Paula tyle mowi ze sie jej nie przegada!!!(wiec nie bardzo sie podszkoliłam swój hiszpański...)
Jest 1:01-chodzmy sie napic!!!
...Pisco czeka...
...Ciao!
Eleonora...