Asia.
Dzień ósmy.
Powoli przywykam. Coraz mniej nowości, coraz więcej rytuałów i przyzwyczajeń. Ludzie boją się tego, co nieznane, ja z kolei coraz częściej łapię się na tym, że tego łaknę. Po przygodę tu przyjechałam!
Pozdrawiam Marcusa, który mówił wczoraj takie mądre rzeczy, a na dodatek chwalił kilkakrotnie mój akcent. A raczej brak polskiego akcentu. Pewnie bym się w nim zakochała, gdyby nie to, że ma jakieś pięćdziesiąt lat, żonę i dzieci. I gdyby moje własne serducho nie było już zajęte.
Czas działać.