Zaczynam odchudzanie od nowa.
Nie wiem co będzie najlepsze, po głodówkach mam " napady głodu" nie kontroluje się, jem jak popierdolona -.-
Myśle, ze najlepszy sposób to 1000 kcal do końca miesiąca, później będzie 900, 800, 700 .
Muszę ćwiczyć -.-
Więc : 50 brzuszków ( pierwszy tydzień, będę stopniowo zwiększała ilość )
Bieganie : 15 min .
Jakieś inne pierdoły które nie wiem jak się nazywają.
I godzina spaceru dziennie.
Pewnie to nic nie da, ale spróbować mogę .
Chciałabym być już chuda, mieć to za sobą...
Czuję się tak cholernie bezsilna...
nie potrafie zapanować nad jedzeniem to jak niby chce zapanować nad zyciem?
.