Chcielibyśmy być jak skała, jak stal albo jak dąb. A my - z gliny. W niej tu i ówdzie kawałek szlachetnego marmuru, nierdzewnej stali.
Obiecujemy i zapominamy.
Jesteśmy pewni i wątpimy.
Angażujemy się i odstępujemy.
Podziwiamy i gardzimy.
Grzeszymy i żałujemy.
Chcielibyśmy, by bliźni nasi byli jak te posągi ze spiżu, z marmuru albo z betonu. A oni tacy ja my: z gliny. Tylko trochę w nich szlachetnego kruszcu.
I przyrzekają, a potem nie dotrzymują.
I są wierni, a potem odchodzą.
I kochają, a potem zdradzają.
I są cyniczni we dnie, a płaczą po nocach.
Upadają, i znowu się podnoszą.