bilans:
śniadanie: dwie mandarynki+trochę budyniu (260 kcal)
obiad: jogurt jogobella light(90 kcal)
kolacja: nic
350/400
3 day jumping jacks challenge
100 pajacyków
o rany, jestem zmęczona. tak psychicznie i fizycznie. ale dieta leci.
jestem głupia, nie chodziło mi o grudzień, tylko styczeń.
ciekawa jestem, ile zrzucę do stycznia.
czasami się czuję dobrze. serio. tak jakby ta druga powłoka mnie, ta która udaje, ze jest ok, stawała się prawdziwa. i ja też wtedy jestem ok. czuje się lekko, leciutko, jakbym mogła uleciec.
a ciało, te kilogramy, są moją klatką, które mi nie pozwalają,
mimo to nie nienawidzę swojego ciała. kocham te kości, które są pod tłuszczem. nienawidzę tylko tłuszczu.
może kiedy będzie widac kostki, wreszcie pokocham siebie?
zabawne, ale nie chcę mi się jeśc.
i będę to powtarzac, aż umrę.
chcę juz efektów. o rany.
Could it be? Yes, it could.
Something's coming, something good,
If I can wait!
Something's coming,
I don't know what it is,
But it is
Gonna be great!
SKINNY IS COMING
Inni zdjęcia: 99% z 1 kronikakrukastop toujourspurEdge of Excess tasteofinnocence1490 akcentova323 przezylemsmierc;) patkigdJa patkigd;) patkigd:* patkigdJa patkigd