Z tej racji, że moja twarz na tym zdjęciu uświadomiła mi jak bardzo
brzydka jestem, trzeba było zasłonić tę masakryczną twarz. No ale
zdjęcie bardzo mi się podoba, jestem za nie bardzo wdzięczna Patce.
Dzisiaj w sumie dzień niezbyt twórczy, ale zleciał. Wstałam przed 9,
mimo brzydkiej pogody szybko się ogarnęłam, zjadłam śniadanie,
zgarnęłam Justynę i pojechałyśmy do stajni. Niedaleko stajni szła
Rolnik i Werka machając do nas, że mamy zawracać, bo jest za
mokro i nie ma rekreacji. No to je zgarnęłam, każdą odwiozłam do
domu i do siebie. Następnie pojechałam z mamą do Rossmana po
zakupy. Za dużo promocji, ale przynajmniej kupiłam najbardziej
potrzebne rzeczy na obóz. Potem do domu, sprzątanie i pojechałam
do Bostonu po obiad. Musiałam poczekać 30 minut, to poszłam po
karmę dla psa i inne rzeczy, potem zabrałam jedzenie, zahaczyłam
szybko o Lidla i Polo i do siebie szamać jedzenie. Poczytałam chwilę,
przebrałam się i chwilę po 16 pojechałam z Justyną na konie. Dziś
trening ujeżdżeniowy i Arkadia mnie trochę wkurzyła. Ja ją biorę na
kontakt co by zakłusować, a ta stój i nara. Po wielkich bojach się
udało, ale jazda jakaś super nie była. Na drągach chociaż fajnie szła.
W galopie na lewo okropnie, na prawo już lepiej. Pomęczyłam ją
trochę z tym i skończyłam jazdę. Puściłam ją na pastwisko, sprzęt
ogarnęłam, potem pogadałam z dziewczynami, następnie zebraliśmy
konie z pastwiska i do domu. Byłam z Klaudią i psami na spacerze,
wykąpałam się i oglądam mecz Niemcy vs Francja. Jestem dzisiaj
za Francuzami. Są gospodarzami turnieju i wierzę, że mogą bez
problemu swoją piękną grą pokonać Niemców, jednak mam dziwne
przeczucie, że to zdobywcy pucharu z 2014 roku wygrają. Co to
będzie przekonamy się później. Idę oglądać, a jutro do Elbląga
jade zawieść papiery, muszę też wyprać wszystkie końskie rzeczy.
A wieczorem na imieniny do babci.. podobno rodzina się zjechała
do cioci, a że to i nasza bliska rodzina, to jutro pełno ludzi będzie.
Bang!