Ćwierćfinaliści.

Nasi panowie, z których jestem bardzo dumna. Jesteście najlepsi!

Łukasz wyszedł tak, jakby dopiero w tym momencie zdał sobie

sprawę z tego, czego dokonał w tym meczu. On i reszta są wielcy!

No dzisiaj dzień w sumie zleciał. Wstałam po 8, zjadłam, ogarnęłam

się i poszłam do kościoła. Potem dom, ogarnianie tego i owego i

koło 14 do dziadków na obiad. Tam trochę posiedziałyśmy i na 16

poszłyśmy do pani Joli na imieniny. Moje ulubione ciasto plus piwo

i mogłam siedzieć, haha. W międzyczasie przeszła burza, prze

którą prawie do 20 tam byłyśmy. Potem po psa poszłam, no bo

dziadek z nim został w domu. Wykąpałam się, zamówiłam rzeczy

na patatajek.pl. Stwierdziłam, że muszę kupić sobie ochraniacze

tak samo niebieskie jak mój czaprak, bo z owijkami i ich jakże

wkurzającym nakładaniem można dostać szału. Znalazłam też

fajną torbę na szczotki, dla Rolnika zamówiłam uwiąz i najpóźniej

w przyszłym tygodniu dostaniemy nasze rzeczy, także fajnie.

Nie mogę się doczekać mierzenia ochraniaczy na Arkadii, ehehe.

Idę dalej gadać z Rolnikiem, a potem spać. Po 10 idę z Nelą się 

opalać nad jeziorko. 

Bang!