Ania i ja, Teatr Muzyczny im. Danuty Baduszkowej w Gdyni.
Dzisiejszy dzień mimo jednej akcji to całkiem spoko. Po 5
wstałam, ogarnęłam się, wyszłam z psem i dpokojnie na tą
7:05 na autobus poszłam. Jechałam z Magdą, to pogadałyśmy
sobie, zdążyłyśmy na 7:40 na miejski, potem do Biedry sobie
zaszłyśmy. Na początek Podstawy Warsztatu Dziennikarskiego,
może nie będą takie tragiczne i jakoś zleciały. Następnie znana
już nam Łacina, a że były tylko sprawy organizacyjne to nawet
godziny nie mieliśmy zajęć. Na 11:30 na autobus przez Węzinę
zdążyłam o nim pojechałam. Oczywiście bez przygód po drodze
byłoby nudno. Wyjechaliśmy chwilę później, jedziemy, kierowca
skręcił na wiadukt który prowadzi na Węzinę, a tu telefon od
dyspozytora, że nie zabraliśmy pięciu osób. Mina kierowcy to
jedno wielkie WTF?!, u nas z resztą to samo. Po odwiezieniu
starszego pana zawróciliśmy i czekaliśmy na przystanku na tych
idiotów, bo nie wiem jak ich inaczej nazwać. Wsiedli z wielkimi
pretensjami, a że jechał fajny kierowca, na którego bym złego
słowa nie powiedziała, to ja podniosłam głos na osoby, które
wsiadły, opierdoliłam je, że jak się coś im nie zgadza to się idzie
do kierowcy albo na rozkład i SPRAWDZA i jeszcze kawałek drogi
się z nimi kłócić musiałam, gdzie dołączyła do mnie druga kobieta
a i tak wyszło na moje i ci w końcu się zamknęli. To, że wziął i się
pomylił dypozytor i powiedział, że ciśniemy przez Bogaczewo, to
już jego problem, a ci ludzie jeżdżą w kółko tym autobusem, bo
sam kierowca to powiedział i nagle raptem autobus zmienił trasę?
No paranoja jakaś. Jak tylko wysiedli kierowca dał upust swojemu
nerwowi na nich, bo 20 minut później do celu dojechaliśmy plus
starałam się trochę kierowcę jakoś rozśmieszyć, mówiąc mu, żeby
następnym razem wystawił tabliczkę z napisem `Zapraszam przez
Węzinę`, położył czerwony dywan i powiedział na dworcu, żeby
rozkłady zrobili takie wielkie, żeby z promienia 500 metrów było je
widać. Od razu się mu humor poprawił i się śmiał, że przekaże.
A jak następnym razem coś takiego będzie, to żeby powiedział, że
jest już za Węziną i to ich problem i ma się nie martwić takimi
taboretami. Serio, facet fajny, który jeździ już 27 lat i mówi, że po
raz pierwszy ktoś mu coś takiego odwalił. Życzę mu normalniejszych
ludzi w autobusach. Zakupy, dom, obiad, śmiganie samochodem po
wiertarkę i o 16:15 z powrotem do Elbląga na zebranie AZS, a że
trafiłam na sąsiada, poprosiłam go, żeby wysadził mnie na zjeździe
na PWSZ jeśli może. Zgodził się, wysadził mnie i na zebranie. Taka
godzina nam zleciała tam, w piątki na 17 mamy jazdy w Zastawnie,
więc jest znośnie. O 18 wyszłam, a dzień wcześniej dogadałam się
z Przemkiem, czy by mnie nie zabrał L-ką. Zgodził się, więc razem
z kursantem zabrali mnie spod Lidla koło PWSZ, chwilę z nimi sobie
pojeździłam i potem na Pasłęk. Za to zabieranie mnie niech temu
Przemkowi Bóg w motocyklach wynagrodzi. O 19 w domu, chwila w
nim i razem z Klaudią na spacer z psami. A teraz oglądam już drugą
połowę meczu Inter vs Juve w Pucharze Włoch i jak na razie to moje
zebry przegrywają 2:0, co mi się bardzo nie podoba. Panowie, ja
wam radzę się tam spiąć i strzelać, bo póki co to jestem zła na was
i zasypiam. Wstdy normalnie, wygrać mi to Stara Damo a nie tam
odwalać takie rzeczy jakie wy odwalacie. Co to ma być!?
Bang!