Khedira i Mandżukić. Trening przed pierwszym meczem z Bayernem.
Dzisiejszy dzień zaczął się od pobudki koło 4 nad ranem, no bo na
autobus o 5:55 trzeba było się wyrobić na spokojnie, zwłaszcza, że
czekał mnie jeszcze spacer z psem. Wyrobiłam się, potuptałam na
przystanek i tyle radości z rana, że jechał ten fajny autobus z moim
sąsiadem za kierownicą, więc fotel rozłożyłam i dobranoc. Autobus
jakoś szybko jechał, pominął dworzec, więc z 5 minut szybciej był w
Elblągu jak nie lepiej. Poczekałam na Agnieszkę, przed 7 w miejski
wsiadłyśmy i na uczelnię. Wykład z Filozofii miał się zacząć o 7:30,
a facet przyszedł później, do tego przeziębiony. Przeprosił nas za to
spóźnienie, to miłe. I stwierdził, że zaczynać będziemy o 8, bo wie,
że każdemu z nas łatwiej będzie dotrzeć. Ogółem pozytywny facet,
da się go lubić. Następnie dwie i pół godziny z Gramatyką Opisową,
która nas z-a-b-i-j-e. Na wykładzie zasypiałam przytulona do jakże
ciepłego kaloryfera, a na ćwiczeniach się obudziłam, jednak już nie
wiedziałam jak mam wysiedzieć. Potem 2 godziny wolnego, bo na
wf nie chodzę, więc Dziąbek podwiózł mnie i Kamilę pod sąd, tam
poszłyśmy do ZKM załatwić to co miałyśmy. Następnie tramwajem
do Kamili po książki, od niej znowu tramwajem na Plac Słowiański
i do biblioteki oddać książki. Przy okazji zaszłam do jeździeckiego,
z nadzieją, że kupię kantar i uwiąz. Jednak ci czekają na dostawę i
nic co chciałam nie mieli. Potem z Kamilą do Żabki na hot-doga i na
herbatę i powrót na uczelnie. Pogadałyśmy z drugim rokiem o tym
jak to jest, a na koniec Współczesna Kultura Medialna. No nie wiem
jak z tym będzie, ale kit z tym. Znowu masa książek do czytania..
Chcesz w końcu przeczytać osiem swoch książek, które czekają na
półce, a tu dupa. Skończyliśmy wcześniej i na autobus o 15:05
zdążyłam. Tyle radości, że trafiłam na pana Mirka, więc kierowca
super, do tego wygodny autobus.. to jak wygrać w życie. Po drodze
przesiadłam się na przód.. Kurde, fajnie się tak jedzie obserwując
drogę przez tą wielką szybę. Musze chyba częściej tam siadać, haha.
Nie ma to jak spojrzeć w lusterko kierowcy, a ten się zaczyna do
mnie śmiać a ja z niego. No pan Mirek to w kij pozytywny człowiek.
Pogadałam trochę z nim i szkoda, że nie jedzie jutro o 16:15 do
Elbląga, bo by mnie pod samą PWSZ na Grunwaldzkiej wysadził.
Ale jedzie sąsiad podobno.. więc trzeba będzie zagadać. Po drodze
do domu wpadłam na mojego wychowawcę z podstawówki i trochę
z nim pogadałam. Dom, obiad, zakupy. Idę obejrzeć Przyjaciół, a
potem spacer z psem. Jutro na 8:30 do 11:30, ehh. Do tego jeszcze
na 17 na zebranie Sekcji Jeździeckiej, więc no. Chce mi się tak, że
aż wcale, ale trzeba.
Bang!
Zamówiłam błękitny kantar i uwiąz na Horse Town.
Oby przyjechał jak najszybciej! :D