Patrycja na Krajanie, ja na Krilanie a z tyłu Ala na Hakerze. Zastawno.
Zdjęcie z soboty, takie umierające jakościowo. No ale coś tam widać.
Wczorajszy mecz Lazio vs Juventus bez szału. Oglądałam go jednym
okiem, obudziłam się po golu Lichtsteinera. Ogółem byłam zmęczona
i nie napisałam nawet notki na blogspota, bo nie było sensu pisać o
czymś, czego się prawie nie widziało. No dzisiaj bardzo, ale to bardzo
pozytywny dzień, że aż miło. Wstałam przed 9, wyszłam z psem i
odśnieżyłam garaż, no bo w nocy była taka zamieć, że świata widać
nie było. Następnie jakieś śniadanie, ogarnianie się i po zakupy. No i
kupiłam też po kwiatku i czekoladzie dla Babci i Dziadka, z okazji ich
święta. Następnie obiad, chwila odpoczynku i.. jazda L-ką! Jeśli ktoś
czyta moje wpisy i to niemalże dokładnie, pewnie się zastanawia jak,
gdzie i dlaczego nią jeździłam. A mianowicie.. nie mogłam znaleźć
niczego/nikogo, o kim/o czym mogłabym zrobić reportaż. W końcu
stwierdziłam, że można zapytać się Przemka, mojego instruktora od
prawka, czy zgadza się na coś takiego. Ten ku chwale sie zgodził, więc
od 16 do 19 jeździłam z nim i z kursantem po Elblągu, zadawałam mu
pytania na wymyślony przeze mnie temat. Materiału nazbierałam i to
myślę, że dużo, jestem zadowolona. I jak to zawsze bywało na jazdach
moim ulubionym samochodem, Punciakiem, nie obyło się bez śmiechu.
Punciak w końcu ma zadek wyklepany.. szkoda, to wgniecenie mogło
zostać na pamiątkę, haha. Najpierw na łuku u nich pod domem robiłam
za.. instruktora. Ten poszedł na chwilę do domu, kazał mi iść do przodu
i pilnować kursanta. No to pilnowałam go, jeździliśmy po łuku, trochę
pogadaliśmy i się pośmieliśmy. W tym czasie wjeżdża na posesję tata
Przemka, pan Rysiek.. patrzy na mnie i widać, że zastanawia się co tu
się dzieje. Ja kiwnęłam mu głową i machnęłam ręką, ten zrobił to samo.
Potem zatrzymał się jak my wjechaliśmy przodem w kopertę, widać, że
zastanawia się dalej.. a ja tylko wielki uśmiech i mu pomachałam. Ten
zaczął się śmiać i mi odmachał. Potem przyszedł Przemek, wsiadł do
tyłu i tak po łuku jeździliśmy. Jeszcze wkręcał kogoś przez telefon, że
szkoli nową instruktorkę, haha. Dobre, dobre. I to `Twój tata miał dobrą
minę jak mnie zobaczył`. Ten śmiech i `On się mnie spytał kto siedzi
w L-ce, bo nie poznał`. W sumie.. nic dziwnego. Potem Elbląg, pisanie
materiału do reportażu i tak dalej. Jakieś śmieszki też były. Kursant
odwiózł się do Marianki i to `Wsiadaj za kółko, pojeździsz po śniegu`
na koniec. Haha, tyle wygrać! Matko.. chce takiego Punciaka jako swój
samochód, serio.. fajne są te samochody. No czuć różnicę podczas
śliskiej nawierzchni pokrytej śniegiem a tej czystej, letniej. No i nie ma
to jak pokazać mi, jak się driftuje. Ciekawe doświadczenie, nie powiem,
że nie. Dobrze wiedzieć jak i fajnie było.. ale raczej korzystać nie będę.
Dostałam pozwolenie na zrobienie kręga po mieście, wiec pojechałam
na około do siebie do domu. Jak wróciłam poszłam od razu z psem na
spacer, wykąpałam się, pogadałam z dziewczynami i idę szukać jakichś
streszczeń tych lektur na Literaturę Faktu. Wszyscy mamy wylane, 3/4
z nas nic nie czytało.. nie jestem osamotniona w tym temacie. Jestem
jakoś dziwnie szczęśliwa dzisiaj.. dziwne. Ogółem fajny dzień, fajnie że
Przemek się zgodził na pisanie o nim, fajnie było znowu pojeździć L-ką,
fajnie było odśnieżać garaż. Wszystko fajnie!
Bang!
Stwierdzam, że ja to jednak jestem jakaś powalona..