Andrzejki u Kuby, a na zdjęciu ja, niegrzeczny Grzybek i Nela.
Wracając jeszcze do wczoraj.. kocham Justynę! Bardzo miło mi się
zrobiło, jak zobaczyłam tego włama tutaj. Piękne życzenia, które są
w tak prawdziwe, do tego aż łezka mi się przy nich zakręciła w oku.
Justin mistrz pisania życzeń, kocham Cię kobieto i dziękuję ponownie!
A dzisiaj wstałam koło 7, ogarnęłam się i tak dalej i na 8:30 poszłam
na autobus. Poczytałam po drodze biografię Ramosa, posłuchałam
muzyki i po 9 byłam już na pętli, poczekałam na tramwaj i nim na
uczelnię. No i co wsiadam do niego - wpadam na kanara. Ah to moje
szczęście. Jakoś chyba koło 10 byłam już na uczelni, Agnieszka dla
mnie książkę wypożyczyła, bo ja przecież dalej nie zrobiłam tego
durnego testu na kartę biblioteczną. I na poczatek Poetyka, która
zleciała dośc szybko. I tak jak pisałam - dobrze kminiłam, że dzisiaj
do mnie nie dojdzie kolejka na przedstawianie mojej pracy o ironii.
Nawet za tydzień chyba nie uda mi się, więc albo przed świętami to
będę miała, albo po. Ale ponad połowę tego wczoraj już zrobiłam,
przez weekend dokończę i będzie dobrze. Na konieć zajęć ćwiczenia
z Gramatyki Opisowej, które też zleciały. Na tablicy trochę o fonemie
popisałam, jakoś mi to wychodzi, chyba zaczęłam to coś ogarniać..
5 minut szybciej wyszłam, co by na autobus o 13:45 zdążyć. Miło
jechać takim z rozkładanymi fotelami i przez te pół godziny pospać.
Jak wysiadłam zaszłam na chwilę do dziadków, potem poszłam po
małe zakupy i do domu. Obiad.. i miał ojciec przyjechać, bo mu się
przypomniało, że ja sobie jestem, ale jednak nie. Dobrze, mogę
przynajmniej w spokoju sobie pisać na Gatunki Dziennikarstwa tą
całą sylwetkę. W kij mi się nie chce, ale jak trzeba.. Do tego trzeba
coś czytać na Łacinę.. kill me, please. O 20:45 mecz LM, czyli
Sevilla vs Juventus. Wierzę mocno w moje zebry, trzymam za moich
chłopaków kciuki, mają wygrać i wyjść z grupy z pierwszego miejsca.
Muszą pokazac w każdym aspekcie, że wracają do formy. Forza Juve!
Biorę się za tą sylwetkę przy Brain Dead Familii Słonia..
Bang.