Michał, Ero i jakieś pies.
Klip: Szesnastki.
Ależ męczący dzień dzisiaj.. ale pozytywne zmęczenie jest najlepsze.
Wstałam chwilę po 8, ogarnęłam się i po 9 dziadek mnie do Rzecznej
na zawody zawiózł. Zdjęcia, pomaganie dziewczynom, wożenie się
na Hipciu i Locie. Spacery z Luśką i Trejsi, zdjęcia.. dziadek
przyjechał po mnie już pod koniec L, a że napisałam wcześniej mamie,
żeby mi dała kase przez niego, bo są stoiska ze sprzętem dla koni,
więc z zawodów wróciłam z brązowym kantarem full z futerkiem i
nowym batem, haha. Jakbym miała więcej hajsu to bym wróciła z
jeszcze jednym kantarem, niebieskim.. i z niebieskim czaprakiem.
Zakupoholizm mi się włącza.. znowu. No to tylko przez neta pozostaje
mi zamówić rękawiczki i szczotki. I będę spełnionym człowiekiem!
Dom, sklep, dom, kąpiel, obiad i CSI: Las Vegas. Aaaaaaaaaaaa!
Nick zgolił tą brodę.. i włosy też. No włosy mógł sobie darować,
ale i tak wygląda lepiej niż z tą nieszczęsną brodą. Brawo Nick!
Jak patrzę na zdjęcia z zawodów, to nie jestem z nich za bardzo
zadowolona. Słońce było tylko na mini LL, potem wiatr, bez słońca..
Ale może coś uda mi się z nimi zrobić. Patrycji tata zrobił nam też
zdjęcia na rozprężalni, plus Patrycja ma coś mojego z Sako z
zeszłej soboty.. więc czekam na zdjęcia. Wyszłam po południu na
chwilę z psem na dwór.. i ten nie wiem jakim sposobem wziął i
złamał sobie ten górny pazur w prawej przedniej łapie. W biegu
go na rękach do domu, próbujemy zatamować a tu nic.. w końcu
przyszedł dziadek, telefon do weta czy możemy przyjechać i
pojechaliśmy. Kuba w kagańcu, znieczulenie pod pazur, dziadek
go trzyma a wet pozbywa się pazura. Wypsikał mu to miejsce,
Kuba skamle i szarpie się, zawinął mu łapę i koniec. A Kuba jak
tylko otworzyłam mu drzwi to biegiem ucieczka z gabinetu, aż
wet się śmiał, a dziadek psa gonił. Ale strachu najedli się wszyscy.
Potem z dziadkiem u nas mecz obejrzelismy Brazylia vs Chile.
Do samego końca było 1:1, digrywka nic nie dała, a potem lecieli
karnymi i Brazylia, która grała jak totalne pizdy dzisiaj tymi
kranymi wygrali sobie. Szkoda Chile, bo to oni mimo wszystkich
kontuzji pokazali klasę, Vidal po operacji również, Isla tak jak
w Juve cienko tak tutaj mocno. Bramkarza Chile też zajebistego
miało. A gol Sancheza to było mistrzostwo. Dziadek wyszedł z
psem na chwilę i teraz pies śpi. Miałam mu po 2 godzinach
zdjąć ten opatrunek, ale ten go tak zakleił, że żadne nożyczki
w domu go nie przecinają. Mama jak wróci jutro rano z pracy
to zdejmie to. A teraz Radlerek, oblukałm co nowego w
internetach, sprawdzę co z transferami na stronie Juve,
powkurzam się nimi, może coś poczytam i pójdę spać, bo nic
innego w sumie mi się robić nie chce. Na Supernatural brak mocy.
Dobranoc!