Doktorze jaki stan ?
Chujowy, ale stabilny ... ; (
Brak siły na co kolwiek. Nie radzę sobie. Mam dość wszystkiego. Po 5 msc rozłąki nadal Kocham, tęsknie. Nie ma komu się wypłakać. Trzeba radzić sobie samemu. Usmiech ? Za nim skrywam najgorszy ból. Niewiem co robic ze sobą, by nie mysleć. Wspomnienia mnie zabijają. Łzy do oczu napływają ciągłe. Nie potrafię się z niego wyleczyć. Czemu to wszystko jest takie trudne? Stram się ułozyć sobie wszystko na nowo, ale nie potrafię. Chcialabym się gdzieś podziać, gdzie byłabym sama i mogłabym pomysleć na spokojnie. Zniknąć na wieki ! Niby miłość jest taka piękna, ale ku**a bolesna. Nie którzy sobie żyją w szczęściu i miłości, a nie którzy w nieszczęściu. Najwyraźniej nie ktorym nie jest dane być szczęśliwym.
Co mogę powiedzieć? Że kocham, że tęsknię, że znowu to samo, że umieram tysięczny raz z powodu jednego końca i nigdy nie pogodzę się z tym, że Cie straciłam.