kiedyś w czasach jeszcze innych, niż niższość przyziemnie już nasza obecna widocznie oddechem i już nawet mniej więcej podobnym do muśnięcia wszechobecnych wtedy czarnych motyli, ktore nazywaliśmy defibrylkami z powodu nadchodzących z nimi mgieł szarych bardzo tak ciężkich do zebrania przy sobie w płuca oddechu, choć teraz myślę nawet, że ciężej było nam go wypuścić z wspólnie nim przesiakniętych płuc naszych, niż wpuszczać tam obcy tlen ten z mgły szarej ciężkiej nieprzyjaźnie obecnej.
Ty.
czarne były też nasze palce od muśnięć skrzydeł defibrylek, które chwytałeś za brzuch w sposób tak dla mnie niepojęty, nawet chyba bałam się próbować naśladować Twoje ruchy, gniotąc między palcami juz za którymś razem kolejną ćmę. śmiałeś się, że to Ty nadajesz się na defibrylację.
kurwa.
kiedy pomyslę ile za nami i z nami i przed nami jeszcze wspomnień ciepłych, aż chce mi się przyjmować te zimne.
wszystkie.
byleby z Tobą.
Tei Shi - Nevermind The End (LIL SAD REMIX)
mam na sobie cień porannej rozkoszy. nasycenie popołudniowego podniecenia i migawki wieczornego Ciebie.
przede mną noc Ciebie.
już mnie ubieraj sobą.
już.