Wyszliśmy z domu, była dziwna cisza na mieście. Była jakoś trzecia trzydzieści w nocy. Powoli zbliżał się świt, ale nie przeszkdzało mi to. Spojrzałam na Maxa : "Wiesz..dziękuję Ci za dzisiejszy dzień." - powiedziałam cicho. - " Nie masz za co, ten dzień był najlepszy jak dotychczas". Uśmiechnął się, a w jego policzku zawidniał lekki dołeczek, nigdy wcześniej nie zauważałam takich rzeczy u niego. Naprawdę wygląda słodo jak się uśmiecha. Uwielbiam także oczy w kolorze gorzkiej czekolady u chłopaków, a Max właśnie miał takie. Będzie mi brakować moich znajomych, a szczególnie Maxa. Przez ten czas zbliżyliśmy się do siebie, to dobrze. Tylko szkoda, że tak późno. Zawsze uwarzałam Maxa za kumpla, zwykłego kolege z którym można się powygłupiać. Ale już raz go straciłam i nie mam zamiaru więcej tego robić. Czasem nie ogarniam swojego zachowania, moi znajomi tak samo. Z czasem sama dla siebie pozostałam zagadką. "Max..będzie mi Ciebie brakować jak wyjadę do Californii." - wtuliłam sie w niego jak mała dziewczynka. Wzięłam głęboki oddech i poczułam świetny zapach jego perfum. "Mi Ciebie też Jul, nawet nie wiesz jak bardzo." - szepnął i objął mnie. Cholera, takie chwile są na wagę złota. Nie mogłabym porpstu tak wyjechać, bez pożegnania z wszystkimi. Po jutrze musze się już pakować, a za kilka dni wyjazd. No pięknie..nie wiem jak sobie poradzę, dręczą mnie mysli o moim życiu w innym kraju, mieście. Kompletnie inny świat,cywilizacja. Wolałabym zostać w moim średnim miasteczku, większość siebie tutaj zna, może nawet i dobrze. "Chodźmy, b jeszcze się rozkleję" - dodałam po chwili ciszy. " Pewnie, nad czym tak długo myślałaś? Jeśli nie chcesz to nie mów." - Popatrzył i się w moje oczy i złapał mnie za rękę. " Max..o tym wszystkim co dziś się stało. Cholernie kurwesko mi na tobie zależy, rozumiesz? Jesteś dla mnie baardzo ważny. Nie wyobrażam sobie życia bez was wszystkich, ale niestety będę się musiała uodpornić od nowego życia. Muszę być twarda, bo na Dzień Dobry się nie rozkleję, prawda? " - Spojrzałam na niego z szklankami w oczach. Max nic się nie odezwał. Pocałował mnie długo i czule. Może i to było lepsze niż wymiana słów, na nic. Lepsza czasem jest cisza i czyny od niepotrzebnych słów puszczanych na wiatr. Ruszyliśmy w stronę domu. Spojrzałam w gwiazdy, świeciły dzis tak pięknie. Wzięłam głęboki wdech, powietrze pachniało rosą i naszymi perfumami. Szliśmy w milczeniu, a ja spoglądałam co rusz na Maxa. Dochodząc do mojego domu uśmiechnęłam się do niego. Jego oczy zabłyszczały. " Coś się stało? " - zapytał. "Nie, nie...poprostu cieszę się, że jesteś ze mną tu i teraz" - cmoknęłam o w policzek. " Muszę już iść, do jutra. " - otworzyłam furtkę. " Do zobaczenia, śpij dobrze." - pocałował mnie w kącik ust. Zamknęłam za sobą drzwi od domu i kucnęłam opierając się o nie. "Tak śpij dobrze. " - powiedziałam szeptem sama do siebie, uśmiechając się.
EDIT:
notka chyba długa, nie wiem.
Nie mi to oceniać. :)
Miłej soboty. ;)
http://www.youtube.com/watch?v=Xf8tM-mM5Sc&feature=related