'Zamieszkał we mnie od czwartku pięciolatek z ramieniem tak dużym, że wystaje z mojego ucha kiedy on za bardzo się wierci. Olbrzymim, wielkim ramieniem. Ramieniem-smokiem, które ktoś dzielny położy trupem tuż obok jego matki. Ona stygnie już od 6 miesięcy. Stygnie, ale nie wyschnie bo stoi nad nią czwórka rodzeństwa mojego chłopca i żywi nieżywą łzami. A wszystko to - łzy, smok, chłopiec i moja głowa- dzieje się na dnie głębokiej studni oczu jego Ojca. Ojciec poprawia moją głowę na poduszce, żeby wystające ramię syneczkowe tak bardzo nie bolało. Wychodzę z sali, ale sala pozostaje we mnie.
Żyjemy jeszcze dłużej i jeszcze szczęśliwiej niż poprzednio.
Koniec."
Cholernie głupio jest mieć w takich chwilach głowę, w której ktoś może zamieszkać.
Są sale, przed którymi powinny znajdować się haki. Odwieszałbyś na kilkanaście minut swoje serce za uszy osierdzia (podpisanego tak na wszelki wypadek), bladość twarzy, niesforność myśli. Potem sala, oglądanie, opukiwanie, ale już za drzwiami można znów zabrać co swoje, wrócić do siebie i śmiać się bo koniec zajęć za piętnaście minut.
Tydzień otworzył się kołem w sobotę i zamknął kołem w piątek. Ale ja zostałam w czwartku.
I zaczynam powoli dostrzegać, że tu rzeczywiście jest wielki porządek, olbrzymia równowaga.
Dzieciobójczynie idą chodnikiem po lewej, a te, które życie dzieciom oddają przemykają pod ścianami kamienic taszcząc siaty do domu.
Duży świat zaludniają abdykanci z ojcostwa, tatusiowie na wiecznym urlopie od dzieci, a na wsiach tłoczą się Ci, którzy (choć mają do cna wyżarte oczy i już chyba nigdy się nie uśmiechną) na chude plecki dzieci wkładają koszulki.
A pod tym wszystkim jest więcej i tylko więcej.
Na przykład "Bajka o Jeżyku."
Na pogotowie przyjeżdża chłopczyk dobrze odżywiony i ubrany. Chłopca badają na izbie, a ponieważ boli go brzuch bardzo szybko robią mu zdjęcie. Na zdjęciu igła. Ale coś komuś nie pasuje i dzieciak bardzo szybko ma zrobiony przegląd. Igła, igła, kolejna. Więcej igieł i wciąż igły. Doliczyli się siedemnastu. Mama była zła. Bardzo, bardzo zła.
Albo "Bajka o Łysej Górce".
Mama trzyma mocno na kolanach. Płakać nie wolno. Pęsetą wyciąga z głowy włosek po włosku. Za chwilę na stoliku zbiera się cała ich garść. Wyrwana za jednym razem sprawiłaby mniej bólu. Mama nie jest głupia, a Ty byłaś bardzo niedobrą, brzydką dziewczynką.
I kiedy słucham tych bajek to wraca do mnie uporczywie ta jedna myśl.Dlaczego wciąż powtarza się dzieciom, że potwory nie istnieją?
zdjęcie z: http://kultura.wp.pl/gid,10376164,galeria.html?T[page]=2&ticaid=11029f
Inni zdjęcia: 88888888888 podgolymniebem1547 akcentovaDrops & Sunset photoslove25Chapeau bas. ezekh114Miłość jednego imienia samysliciel35Wybrzeże morza czerwonego bluebird11Po przerwie liskowata248Perspektywa. ezekh114Moje nowe butki # PUMA xavekittyxKwitki z mojej rabatki :) halinam