Czwartku, czwartku, czwartku.
Czy już zawsze będziesz wielką, czarną dziurą ziejącą w każdym moim tygodniu?
Ja bardzo lubię tę Twoją pediatrię choć tak bardzo mnie ona pustoszy. Kiedy wychodzę z oddziału mam tylko na to ochotę by zawinąć się w pościel, ogłuszyć ciszą i spać, spać, spać. Pozwolić wszystkiemu wsiąkać w materac aż stanie się on mokry i ciężki od tamtych twarzy, słów. A zwłaszcza oczu.
I wcale nie muszę, nie chcę śnić o tym, że jestem Kosmicznym Lwem , a panowie Tusk, Kaczyński, Komorowski i jeden Agent Biura Ochrony Rządu wznoszą się ku niebu trzymając kwadrat zrobiony z czerwonego sznurka, by za chwilę wrócić zdziesiątkowani przez innego Kosmicznego Lwa. Lwa, z którym toczę przez resztę snu zacięty, pierwotny bój /sen-autentyk/.
Chcę tylko spać.
Ale to chyba jednak dobrze, że dziś nie mogłam zbyt szybko wrócić do domu. Bo tu się zabija w dzień i z bliska. Przykłada lufę pistoletu do osiemnastomiesięcznego ciałka i strzela. Pif paf.
Za plecami mam okno.
Jeszcze przed chwilą powietrze było zimne i śliskie od milczenia ludzi kręcących się za nim.
Przyszedł policjant i pytał o kamery nad drzwiami. Czy nasze. Czyje skoro nie nasze.
Pachnie złem do teraz. Może jutro powiedzą o tym w wiadomościach? /właśnie zjechały się hieny z mikrofonami i kamerami. Setki hien. Różne klany, rozmiary. Pyski mają pełne śliny, oczy błyszczące i chytre.Nakręcą coś dla ludu. Dwie łyżki dramatu w sam raz na raz./
Broń zupełnie mnie nie bawi więc wracamy na oddział.
Dziś widziałam tę Małą.
Chudzina taka, że hej. I nic jej miało nie być. Bo to tylko biodro tak jakby trochę wyżej od kilku dni. A poza tym niewiele. Ot, takie małe coś, że prawie nic.
Wchodzimy z naszą lekarką do sali seminaryjnej, na głos obiecuje nam możliwość obejrzenia prześwietleń bo to pewnie skolioza. Choć fakt- niefajnie, że tak nagle się to bioderko zawinęło. Za drzwiami już druga lekarka. I jest też jej twarz poważna w sekundę kiedy dociera do niej o kim rozmawiamy. Mówi o tym, że zdjęcia już przyszły. Że to guz w kanale kręgowym i że to on nacieka na nerwy. To skichane małe coś, to cholerne prawie nic.
No i była jeszcze Babcia-Heros. Opiekująca się chłopaczkiem, który urodził się z troszeczką mózgu. Sala pełna była jego strasznego krzyku i jego silnych rąk łapiących za ramę łóżka. Babcia zna chłopaczka dobrze, potrafi go wyczuć. Tylko dzięki niej można ocenić jego stan ogólny. Nauczyła się jego mowy dobrze w końcu jest jej życiem od kilkunastu już lat.
Miałam napisać jeszcze o tym i owym, ale głowa powoli ucieka mi do innych spraw. Życie mi snów dobrych i ciepłych. Branoc.
Inni zdjęcia: 88888888888 podgolymniebem1547 akcentovaDrops & Sunset photoslove25Chapeau bas. ezekh114Miłość jednego imienia samysliciel35Wybrzeże morza czerwonego bluebird11Po przerwie liskowata248Perspektywa. ezekh114Moje nowe butki # PUMA xavekittyxKwitki z mojej rabatki :) halinam