gdy pytasz co tam u mnie, jak się czuję
to może nawet zabawne
ale gdy zamykam zmęczone tęsknotą oczy
zdaję się dostrzegać Twą majaczącą we mgle
sylwetkę
pomału podchodzisz stając na granicy światów
pamiętam Twój uśmiech, szczery i radosny
choć wszechświat sprzysiągł się by zdławić
blask gwiazd w Twoich oczach, zawsze radosny
to przecież śmieszne
wciąż słyszę jak nabierasz powietrza do płuc by
za chwilę zawołać ukochanego psa
z tak wielu cudownych chwil jedną z tych najlepiej
zapamiętanych jest ta, rzekomo-nicnieznacząca
mogę jedynie odpowiedzieć
że czuję się jak ktoś,
kto musi żyć
ale gdyby się tak nad tym zastanowić
to wszystko jest jednak smutne
już za moment przyniesiesz przesoloną pieczarkę
tylko po to by zacząć uciekać przed maleńką pszczołą
przyjdziesz do mnie do szpitala
odwiedzisz w domu, ukrywając się przed babcią w szafie
potem zabijesz mnie... po raz pierwszy
choć nie ostatni
a wcale tego nie chcę