Taaak! Z tym panem mam poważny zatarg. Tylko sprawię sobie lepsiejsze buty na deskowrotkę, nowy grip bo wczoraj mi strasznie zasyfili stary no i trochę podleczę kostkę. Ot widać niezagipsowane urazy mają tendencję do wracania, niekoniecznie dramatycznie ale na tyle nieprzyjemnie żeby skutecznie zniechęcać.
A tak jeszcze tydzień, może dwa i pociśniemy. Jak ollie wejdzie to reszta głupot też. Bezproblematycznie.
Trzeba będzie zrobić spacer do US i oddać PIT'a, to w sumie pewien rodzaj inicjacji. To znaczy jeśli będzie mi to dane i nie będę kolejny tydzień niańką ;]
W sumie trzeba powiedzieć jeszcze jedną rzecz... outdoorowy sezon deskowrotkowy 2010 można uznać za otwarty.