po obiedzie. kotlet schabowy [fuuuj]
aż mi sie przykro zrobiło bo mi sie przypomniał mój chomik. taki miły spokojny i wogóle... hmmm. jakby ktos jeszcze nie jarzył to nazwałam go własnie Schabowy.
pfff. a teraz jest Cezar. wredne stworzenie. niebezpieczne dla życia. i klatke ogryzł.
Ach! i jeszcze Libodygardia była :)) miło wspominam. miło. musze keidyś wyjść na dwór to ją odwiedze. spoczywa obok bramy.
Pamiętam że jak umarła to zakopałam ją w ziemi i zrobiłam jej krzyż z gwoździ. ale teraz krzyż gdzieś wsysło i go niema. [może na złom wzieli?]
Ale dobra nie pisze tu już lepiej o moich zwierzetach bo po przeczytaniu tych imion ktoś by mnie mógł skierowac na lecznie.
No więc ja [taki bardzo pobozny i poukładany człowiek] byłam dzisiaj w kościele. jakos ostatnio mi sie wstawac nie chce więc chodze na 11. siedziałam z Maką. głupi człowiek... tak głupi ze nie idzie... mi sie nudzi i tak siedze i wymyślam jakies głupoty i gadam jej tak
"wiesz cooo... jak mi włosy urosną to sie zetne na emo xD"
a ona sie mnie pyta "te włosy?"
juz jej chciałam powiedziec "nie... te drugie wiesz..." a ta sie lachać zaczyna. a potem sie jeszcze bardziej lachała jak jej opowiadałam o tym jaka moja mama jest inteligentna. a to nie było wcale śmieszne!
mamusia sie mnie pyta co chce na święta dostać a ja jej gadam że sobie kupie piżame albo dam sobie uszyć jakąś fajną a ona mi ma dać kase... ale oczywiście to by nie była moja mama jakby mnie posłuchała.
pojechała sobie do sklepu. przyjechała. ja patrze a ona idzie z piżamą. panie boże... najpierw pokazała spodnie... i juz było źle bo ja chciałam dłuuuugie a nie 3/4. ale dobra spodnie da sie przeżyć... potem wzięła się za bluzke. wiecie. takie różowe cos z pyskiem krowy z przodu i żeby było śmiesznie z tyłem krowy z tylu... piekna piżama. nie ma co xD
ale ja mam dzsiej taki dobry humor że [chyba] nikt i nic mi go nie zepsuje.
i może poszukam jakichś fotek i wystukam jeszcze dzisiaj pare zdań na tej seksownej klawiaturze.
C U :*
i idźcie sie wypchać czekoladą... ja też pójde.