Nie wiem w którym momencie zamieniłam się w taką podłą, bezuczuciową osobę. Chyba na szczęście moje zauroczenie mi przeszło i zamieniło się w chęć uprawiania seksu bez zobowiązań. To się chyba stało moją jedyną przyjemnością. Ale co tam. Na trzy miesiące źródło załatwione, później wyjeżdżam i albo nauczę się żyć bez seksu, albo będę popełniała nowe błędy. Swoją drogą czemu mamy sobie odbierać przyjemności. Tylko nie wiem, albo nie rozumiem dlaczego jest tak, że jak ja chcę właśnie TYLKO seksu, to muszę go przyjmować z innymi warunkami.
Kocham nasze nagie ciała i agresje w pościeli, dźwięk odbijającego się ciała, bez słów, bez miłości. Kocham niszczyć moje pragnienie, a później leżeć i ledwo łapać powietrze czując jak pod piersią wali mi serce :3 DAMNNN