odszedł
o 00.10
- dzisiaj.
22 maja - w urodziny swojego syna.
niezły prezent.
tak, żałuje,
że umierał w szpitalu sam pośród obcych ludzi - bez żadnego bliskiego.
no i znowu tylko białe ściany..
ehh... nie boję się ale jest mi ciężko.
jeszcze się trzęse..
mogłabym pisać, że to takie niesprawiedliwe i czemu właśnie on, ale to by było głupie.
dziadek by tego nie chciał.
nakrzyczał by na nas za to, że płaczemy..
szkoda, że nigdy nie zdobyłam się na to żeby powiedzieć mu jak bardzo go kocham..
teraz jest już za późno - jednak myśle, że on wiedział co do niego czuje..
i słysze tylko płacz mamy..i bliskich..
śmierć - smutek rodziny zmarłego - z drugiej strony radość zmarlego..
tak mi źle, tak mi źle, tak mi źle
powiedział, że poczeka do rana - nie zaczekał..
chciał zobaczyć Marysię..
szukał jej wzrokiem..
powiedział "bo tej najważniejeszej mi tu brakuje"
ojj dziadku, dziadku.. ja wiem, że będzie dobrze..
nigdy o Tobie nie zapomne ; **