Nie zabieraj mi tego, czego nie miałem nigdy, czyli wszystkiego. Tak. Kolejny smut-wpis na fbl.. Od wczoraj jakoś nie mam humoru. Coraz bardziej i więcej się wnerwiam, dziś po raz pierwszy w życiu konkretnie naskoczyłem na sąsiada. Zasłużył sobie. Nikt nie będzie mi mówił co mam robić i jak żyć. Tracę kontrolę nad sobą tak, jakbym nie miał już niczego.. Choć nawet nie wiem, czy tak nie jest :/ Próbuję zapomnieć. Chyba jest dobrze, albo i nawet idealnie. Coraz mniej myślę o niej, ale myślę coraz więcej nad sensem wszystkiego. Opadam z sił łapiąc się brzytwy i nie patrząc na to, że mogę stracić przez brzytwę palce. Wszystko się kręci dookoła jak ziemia, traci blask jak lakier stojącego samochodu pod chmurką.. Coś w środku mi mówi, że mam żyć jak chcę, ale jakbym zaczął żyć jak chcę, to nie skończyłoby się to zbyt fajnie.. Marzenia? Ta. Muszę je realizować, by cieszyć się widokiem wkurwionych twarzy. Jestem sobą, choć w sumie jestem inny niż wszyscy. Pomimo tego, że jestem facetem nie zachowuję się jak reszta.. Dla mnie kobieta jest na pierwszym miejscu, kumple gdzieś w dole, bo na kolejnych pozycjach po szczytowej wszystko kręci się wokół niej. Przede wszystkim troska, czułości i wiele, wiele innych.. Jak będzie dalej? Czy ktokolwiek spróbuje poznać moje serce? Czy w ogóle się na to odważę? Nie wiem.. Ale boję się kolejnych związków, rozczarowań, bólu, łez.. Nie chcę za wiele.. Chcę kochać, i być kochanym.. To trudne.. Kurwa..
Moja mała twórczość, a raczej mój tekst :)
Wiszę na gałęzi, spadam przy silniejszym wietrze
Odrywam się od stada zieleni, wciąż latam po mieście
I błądzę, opadam w najciemniejszych zakamarkach ulic
Tylko kostka brukowa z asfaltem potrafią mnie przytulić
Często leżę na trawniku przemoknięty zimnym deszczem
Ludzie depczą po mnie, przenoszą pod podeszwą z miejsca na miejsce
Wiosną rodzę się w pąkach, później mam pierwszy wgląd na świat
Jestem tylko małym liściem, nie ma na mnie żadnych skarg
Latem wygrzewany słońcem dostaję głębszego koloru
Jesienią przy wiatrach spadam, dostając żółtawego tonu
I przemieszczam się wraz z powietrzem, unoszony przez porywy wiatru
Zostało tak niewiele do zakończenia lotu startu
Chcę być jak ptak, na zimę pragnę odlecieć do ciepłego kraju
Zostaję tutaj z resztą braci, fakt, nie lubię tego stanu
Ale nadeszła zima, zakończę swoje życie pod warstwami śniegu
Na moim miejscu powstanie masa pięknych przebiśniegów
Trzeba żyć dalej.. See you..