W dół się ku ziemi niechętnie gnę w pokłonie
wbrew sobie, wypluwam płuc krwiste podwoje..
lecz stoję;
dziką pustką, dziurą, czczą głupotą zionie
istota szara, biała; głupio zbrukana,
zabrana
godność, miłość, wiara; zgwałcona na stronie
niewinność..
.. a nadzieja? została. znaczy:
pogrążać i dobijać, niewdzięczna, w rozpaczy.
Człowiekiem jestem i prochem, i strzępem, i ochłapem, cieniem wyobrażeń, marzeń - szelestem; w przeciągu, miotanym światem, jeńcem nałogów, pragnień, zachcianek; wiarołomnym okruchem istoty życia..
I gdy jej kończą się cytaty, te ambitne, z Paulo Coelho żywcem wycięte, ja z hukiem strzaskanych poglądów uświadamiam sobie, jak dużo tracę. Otwieram oczy, czuję - piecze, szczypie, cieknie: trudno! - i wyglądam z lekka zza ochronnych murów. Nienawidzę odsłaniać siebie, swej nagości, spowijam się w milczenie, tajemnicę, po co chce wiedzieć? Ale nie tym razem. "Jestem samotna" - mówię. "Samotność nie ma nic wspólnego z byciem samemu" - odpowiada sentencjonalną pustką, z pewną dozą racji, której nawet się nie spodziewa. Ratunku, ratunku, ratunku - nazywaliście siebie moimi przyjaciółmi..
I ty to robiłeś, niewierny kłamco! Obiecałeś mi wsparcie i zrozumienie - tus, tus, tus!
Odpowiedz, proszę, przede mną za swoją winę: wynagrodź.